Miejsca bliskie naszym sercom - Jeśli nie Oxford, to co...?
vichta - Śro 24 Lut, 2016 23:32 Temat postu: Jeśli nie Oxford, to co...? Tak się pięknie zrobiło, że aż się nie chce wracać po pracy do domu
Zimno, ale słonecznie...
Trochę dzisiaj zboczyłam z trasy i zobaczcie sami, co znalazłam.
Kościół, obecnie anglikański, który jest najstarszym w dzielnicy Headington, zachowanym budynkiem.
Pochodzi z XII wieku (z późniejszymi przeróbkami), czyli z czasów... Wikingów
W środku nie byłam... jeszcze ale na pewno zwiedzę.
A wokół kościoła stary cmentarz, z pochylonymi grobami...
Podgląd na mapie Google
Najstarszy nagrobek, na którym udało mi się cokolwiek odczytać, pochodzi sprzed ponad 200 lat!!!.
Napis na płycie mówi, że pochowano pod nią Mary, żonę Roberta Spindlera,
która zmarła 16 lutego 1814 roku, w wieku lat 72.
Ale jest mnóstwo grobów, z których już nic wyczytać się nie da, a są na pewno dużo starsze
Na ścianie kościoła wisi jakaś stara brama, ale historii nie znam:
A po drugiej stronie ulicy pub White Hart, czyli Biały Jeleń z równie dłuuuuuga historią.
Ale to może następnym razem, jeśli tylko wyjdę na tyle trzeźwa, żeby coś z tej wizyty zapamiętać
Cider jest dobry na gorące i zimne dni
vichta - Sob 27 Lut, 2016 19:45
Dzisiaj pochodzimy trochę po centrum...
Mielibyście ochotę zwiedzić kościół, który jest pod ziemią?
Ponad ziemię wystaje tylko jego wieża:
Obok znajduje się wejście do podziemia:
No dobra, też się kiedyś prawie dałam nabrać
Ta wieża, to tak naprawdę pomnik trzech anglikańskich biskupów,
którzy zostali osądzeni i spaleni, kiedy do władzy doszła Krwawa Mary
i zaczęła odwracać zmiany dokonane przez jej ojca Henryka VIII.
A wejście prowadzi do... miejskich toalet
Taki żart robili sobie kiedyś z turystów oxfordzcy studenci...
podgląd
webcam
To może teraz przejdźmy się kawałek malowniczym zaułkiem Friars Entry...
W tym miejscu stoi zazwyczaj chłopak, który gra na skrzypcach irlandzkie melodie.
Szkoda, że tego nie słychać na zdjęciach...
Doszliśmy do Gloucester Green.
Może coś zjemy? W soboty to miejsce tętni życiem.
Ściągają tam ludzie różnych narodowości, żeby coś zjeść.
Kuchnie z całego świata... chińska, indyjska, hiszpańska, peruwiańska, grecka...
Wszystko domowej roboty.
Dla każdego coś pysznego
Ja wybrałam curry z kurczakiem, soczewicą i dynią
A teraz krótka wycieczka do jednego z najstarszych zaułków Oxfordu.
Zawsze, kiedy tamtędy idę, mam wrażenie, że cofnęłam się w czasie
i zaraz spotkam jakiegoś średniowiecznego studenta
Zaczynamy...
Bridge of Sighs (Most Westchnień), czyli kładka łącząca dwa budynki Hertford College.
Nie jest udostępniony do zwiedzania.
podgląd
Idziemy dalej New College Line. Parę metrów dalej...
Znacie Halleya? Tak, tego od komety. Mieszkał i miał swoje obserwatorium w tym domu.
300 lat temu
Idźmy dalej...
Oxford, to miasto rowerów. Często zmieniają właścicieli, choć nie zawsze za ich zgodą
I tak doszliśmy do High Street. Wychodzimy na chwilę, żeby powitać wiosnę:
Kończymy dzisiejszą wycieczkę. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam
AlaJ - Sob 27 Lut, 2016 20:01
Suuuper. Prawie jakbym tam była.
Krakowianka - Sob 27 Lut, 2016 20:30
vichta,
vichta - Sob 12 Mar, 2016 23:33
Czy ktoś ma ochotę na następny spacer po Oxfordzie?
No to wyruszamy...
Dzisiaj przejdziemy się ulicą Szeroką, czyli Broad Street
Naprawdę jest dość szeroka i znajdziemy na niej sporo atrakcji...
The Sheldonian, budynek z XVII wieku, obecnie wykorzystywany jako sala wykładowa, koncertowa i do uroczystości uniwersyteckich. To tutaj nadaje się co roku doktoraty.
Clarendon Building, w którym obecnie mieszczą się biura uniwersyteckie:
Balliol College, wchodzący w skład Uniwersytetu Oxfordzkiego:
Balliol College od innej strony i wszechobecne w Oxfordzie rowery
Ulica jest częściowo wyłączona z ruchu, stąd te ogródki gastronomiczne
i błąkający się po jezdni piesi
Odbywają się tu różne miejskie imprezy i kiermasze.
Spójrzmy teraz na drugą stronę ulicy:
Zaraz, zaraz, co ten goły mężczyzna robi na dachu?????
No, cóż... To taki tutejszy "człowiek z żelaza", czyli Iron Man
Współczesna rzeźba pewnego artysty
Zostawmy tego pana na dachu, niech się dalej opala i zajrzyjmy do pewnego skromnie wyglądającego sklepiku.
Sklepik skromny tylko z zewnątrz
W środku znajduje się jedna z największych i słynna na całym świecie czteropoziomowa księgarnia, założona w 1879 roku przez bibliotekarza,
Benjamina Blackwella i pozostająca wciąż w rękach jego potomków.
Celem pana Benjamina było stworzenie miejsca, gdzie ludzie mogliby się spotkać
i przy bezalkoholowych drinkach poczytać książki, co miało propagować wiedzę,
rozwój osobisty i zapobiegać alkoholizmowi.
Część księgarni znajduje się w podziemiach pod ogrodami sąsiedniego Trinity Collage.
W tej chwili w całej Anglii jest ponad 60 księgarni Blackwella, z tego 3 w Oxfordzie.
Ta na Broad Street ma w swojej ofercie ponad 250 tysięcy woluminów (w tym książki używane i rzadkie) na półkach o łącznej długości ok. 5 kilometrów
A kiedyś w księgarni mieściło się najwyżej... trzech klientów
Zajrzyjmy do środka...
Tak wygląda jeden z poziomów, ten podziemny, moim zdaniem najładniejszy.
Przyznam, że klimat jest niesamowity. Od razu człowiek czuje się mądrzejszy
Kupiłam pewną broszurkę, którą wykorzystam do dalszych wędrówek i poznawania historii Oxfordu
A teraz pytanie do Was. Gdzie jest Wally?
Do następnego spaceru...
vichta - Sob 12 Mar, 2016 23:50
Dla tych, którzy lubią zwiedzać wirtualnie, polecam świetną stronkę ze sferycznymi zdjęciami.
Można obejrzeć nie tylko ulice, ale również zabytki od środka.
Dla łatwiejszego rozeznania się, gdzie jesteśmy i co zwiedzamy, należy kliknąć w lewym, górnym rogu
na napis "satelita" i zaznaczyć kwadracik "etykiety".
Wtedy pokażą nam się nazwy ulic i budynków.
Miłego oglądania
japoneczka01 - Nie 13 Mar, 2016 10:00
Vichta świetnie radzisz sobie z funkcją przewodnika.
Często korzystam z programu Google Street View https://www.google.com/maps/streetview/understand/ - można nie tylko ustalić trasę przejazdu i zwiedzać różne miejscowości, ale także zajrzeć pod wskazany adres, prawie jakbyśmy poszli z wizytą. Wszystko jest obfotografowane. Zdziwiłam się kiedyś jak zobaczyłam mój blok z moją kołdrą wietrzącą się na balkonie
Tu natomiast stronka do śledzenia na żywo jak latają samoloty pasażerskie https://www.flightradar24.com/58.83,9.27/5 i filmik jak się nią posługiwać https://www.youtube.com/watch?v=WKQhOVEb6fY
Vichta Do Ciebie przylatuje najwięcej - jak będziesz przylatywać na urlop to mogę prześledzić Twoją drogę, czy szczęśliwie lecisz bez porwania.
Madzia - Nie 13 Mar, 2016 17:40
Vichta bardzo Ci dziękuję za wycieczki! Chętnie wybiorę się z Tobą jeszcze nieraz!
Choć tak naprawdę to chciałabym żebyś mi wypisała wszystkie wady UK i napisała jak tam jest strasznie, bo to wielka moja miłość (choć jeszcze tam nie byłam), i marzę o emigracji.
Może coś by mnie z tego wyleczyło?
Bardzo lubię StreetView, zresztą korzystam często w pracy, a prywatnie jak muszę udać się w jakieś nieznane miejsce i nie wiem jak trafić.
A na błąkaniu się po ulicach miast można spędzić wiele godzin.
vichta - Nie 13 Mar, 2016 18:11
Madzia napisał/a: | chciałabym żebyś mi wypisała wszystkie wady UK i napisała jak tam jest strasznie |
Żeby potem nie było...
Jest akurat piąta po południu, czyli tea time...
Napiszę, jak parzy się herbatę w Anglii.
Zacznijmy od umycia kubka. Prawie w każdym zlewie znajdziemy plastikową miskę. W niej się zmywa naczynia. Wyciągamy je z tej brudnej wody z płynem do mycia naczyń i... kładziemy na suszarkę Nie, nie, nie płuczemy. Po co? Przecież już jest czysty. Teraz przechylamy miskę, wylewamy wodę i wkładamy miskę z powrotem do zlewu. Zlewu nie płuczemy. Niech sobie te resztki tam leżą do następnego zmywania.
Gotowe !!!
Teraz, kiedy mamy już czysty kubek (szklanki są do alkoholu, nie do herbaty), możemy przystąpić do ceremonii parzenia herbaty...
Włączamy czajnik. Do kubka wrzucamy torebkę herbaty. Nie jakiś tam Earl albo Grey , zazwyczaj są to zmiotki typu English Breakfast. Teraz otwieramy lodówkę i wyjmujemy mleko, sprawdzamy, czy nie śmierdzi i wlewamy trochę do kubka z torebką. Tak, zimne. Przecież było w lodówce Właśnie zagotowała nam się woda. Chowamy mleko i zalewamy wrzątkiem to, co mamy w kubku, ale nie do pełna. Bierzemy np. widelec (ostatecznie może być też łyżeczka, jeśli akurat mamy pod ręką) i kilka razy topimy torebkę w kubku. Następnie wyjmujemy ją i wyrzucamy do kosza. Ale herbata jest za gorąca, a my mamy trochę miejsca w kubku, więc... dolewamy do pełna zimnej wody z kranu i... mamy herbatkę po angielsku. Anglicy piją tego hektolitry, nie tylko o piątej po południu
Naprawdę nikomu nie polecam...
Wiem, to ekstremum, ale naprawdę dość częste. W pracy mam swoje sztućce i swoja butelkę na wodę. A jeśli zdarza mi się użyć coś wspólnego, to najpierw dokładnie myję płynem, potem parzę gorącą wodą i dopiero używam. A i tak mnie mdli...
Ostatnio w pubie poprosiłam o wymianę kieliszków, bo były brudne i wycałowane jakąś szminką. Dostałam takie same brudne, ale już bez szminki Nie użyłam. Wypiłam ciderka z butelki
Krakowianka - Pon 14 Mar, 2016 11:36
fajna taka wirtualna wycieczka ale najfajniej byłoby to widzieć na żywo......no.. może kiedyś? ale w takim razie ze swoją herbatką w termosie i kubkiem
Madzia - Pon 14 Mar, 2016 17:49
Vichta normalnie nie wierzę! Rób co chcesz, obraź się na mnie, nie wierzę, że można wypić brudną herbatę, z zimną wodą i mlekiem.
Ale.
Jak będziesz miała chęć i czas, to jeszcze chętnie bardzo poczytam.
maranta - Pon 14 Mar, 2016 18:24
Madzia napisał/a: | Vichta normalnie nie wierzę! Rób co chcesz, obraź się na mnie, nie wierzę, że można wypić brudną herbatę, z zimną wodą i mlekiem. |
Faktycznie szok
To ja teraz powiem lepszą rzecz. Nie do picia i nie do jedzenia i na dodatek lokalnie, tylko x- lat wstecz.
Szpital, przychodzi do mnie pielęgniarka ze strzykawą zawierającą antybiotyk. Odkręca koreczek w wenflonie, przytyka strzykawę i próbuje zawartość przepchnąć do żyły.
Niestety, zawartość nie daje się przepchnąć, lek zaczyna bokiem wyciekać, więc pielęgniarka stwierdza, że krew zaschła, zrobił się skrzepik i musi inaczej toto przepchnąć, żeby wenflon udrożnić.
Bierze drugą strzykawkę, podchodzi do umywalki, nabiera do niej wody z kranu, podchodzi do mnie i... wali zawartość tej strzykawy w zapchany wenflon i w moją żyłę.
Potem bierze strzykawę z antybiotykiem i już bez problemu wpycha mi lekarstwo do żyłki przez odetkany wenflon.
No cóż, przeżyłam operację, to i udrażnianie wnflonu odlotową metodą przeżyłam
Aaaaa... kawę inkę, zalaną ciepłą wodą z kranu, też miałam przyjemność pić u koleżanki
Dziękuję za wycieczkę po Oxfordzie
vichta - Pon 14 Mar, 2016 18:32
Madzia napisał/a: | Vichta normalnie nie wierzę! Rób co chcesz, obraź się na mnie, nie wierzę, że można wypić brudną herbatę, z zimną wodą i mlekiem. |
Niestety, to nie był żart. Tutaj ludzie naprawdę nie dbają o to co jedzą, jak jedzą, jak mają w domach.
Pracuję w szpitalu, sprzątam. Kiedy jestem w kuchni obserwuję ludzi. Wyciągają kubek z szafki, a ja mówię, że właśnie przed chwilą ktoś inny pił z niego, wypłukał pod zimną wodą i wstawił do szafki. A tam, nieważne, im to nie przeszkadza. Najbardziej przerażające jest to, że to personel medyczny
Wiele do życzenia pozostawia też czystość na oddziałach. Mam podobne doświadczenia zawodowe z Polski i różnica jest kolosalna. Gdyby polski sanepid sprawdził wszelkie placówki w Anglii, to jestem pewna, że 90 procent szpitali, restauracji, hoteli, sklepów, itp. zostałaby natychmiast zamknięta.
Tutaj wychodzi się z założenia, że trochę brudu nikomu nie zaszkodzi. Dzieci zimą chodzą zasmarkane, ale z gołą głową i bez szalika. W lokalach stoły są brudne, a jak się poprosi o wytarcie, to patrzą na człowieka, jak na wariata i dwa razy upewniają się, czy aby dobrze zrozumieli Chcesz, żebym ci wytarł stolik ???
Generalnie rzecz biorąc, standard czystości jest bardziej północno-afrykański, niż europejski
Anglicy mają ogromny problem z otyłością, szczególnie kobiety, bo jedzą śmieci. Oni nie gotują, tylko kupują gotowe na tackach, kładą do mikrofali albo do piekarnika. Do tego masa słodyczy, chipsów, frytek, coli, itp.
Oj, długo mogłabym wyliczać...
Ale, żeby ich tak całkiem czarno nie wymalować, to przyznam, że maja też swoje zalety.
Są z pewnością bardziej uprzejmi, życzliwi i tolerancyjni od Polaków, uśmiechają się do siebie nawzajem, mówią dzień dobry, nawet, jeśli się nie znają. To ich "jak się masz" czasem doprowadza do białej gorączki, ale trzeba się przyzwyczaić Dbają o starsze osoby i stwarzają im warunki do uczestniczenia w życiu społecznym. Są szczodrzy dla organizacji charytatywnych, których tu jest mnóstwo. Chętnie pracują społecznie i organizują się oddolnie. Przestrzegają prawa. Przyznać też trzeba, ze o higienę osobistą raczej dbają. Nie zdarza się, żeby Anglikowi śmierdziało spod pachy, czego o Polakach w stu procentach powiedzieć nie można...
Trochę tych zalet mają...
Oczywiście uogólniam, bo ludzie są różni. Znam też takich, którzy sami gotują i to nieźle. Są tacy, którzy mają czysto w domach i płuczą naczynia
Tzw. elementu też trochę tutaj jest. Nie pracują, żyją z benefitów i narzekają, że Polacy im pracę zabierają
edit:
Madzia, poczytaj, jeśli mi nie wierzysz
I jeszcze trochę z innej beczki
Podpisuję się pod tym obiema rękami
japoneczka01 - Wto 15 Mar, 2016 07:28
Vichta nie kłamie - musicie to zobaczyć zwłaszcza opis pierwszego zdjęcia
vichta - Wto 15 Mar, 2016 17:50
Tak, to jedna z osobliwości angielskich. Przy takich kranach często można zobaczyć naklejkę "very hot water" (bardzo gorąca woda).
Ale o zmianie kranu nikt nie pomyśli. W kuchniach przeważnie są już łączone krany, ale w łazienkach taki widok, to wciąż standard.
Inną ciekawą rzeczą są pojedyncze szyby w oknach. Już coraz mniej, ale wcale nie takie rzadkie.
W ogłoszeniach o wynajmie domu często można spotkać zapis "d.g." (double glazing), co oznacza podwójne szyby.
Wciąż jeszcze uważane są za swego rodzaju luksus i ekstrawagancję
Pogoda w Polsce, jak słyszę, wciąż zimowa. A tutaj wiosna w pełni
Niestety, temperatury między -3 a 8, do tego trochę wiatru.
Sama się dziwię, że tym roślinom chce się wyłazić z ziemi
Tam dalej z tyłu jest łąka/boisko. Stokrotki kwitną tam cały rok
vichta - Nie 24 Kwi, 2016 13:02
Niedziela, więc zapraszam na krótki spacer i na zakupy
Nie, nie do Carrefoura, tylko do oxfrodzkiej hali targowej, czyli Covered Market
Hala istnieje już od prawie 250 lat i wciąż odwiedza ją wielu klientów i turystów.
Można tam kupić wiele interesujących rzeczy.
Mięso...
Na przykład pół kozy albo świński ryj...
Warzywa z całego świata...
Owoce morza.... Takie z oczami też
Ciasto na każdą okazję...
I inne...
Można posłuchać muzyki na żywo...
Wysłać list...
Albo zjeść coś egzotycznego...
Podobało się??? Tutaj krótki filmik. Nie mój...
https://www.youtube.com/watch?v=GTlUhNm4XUw
Wracamy do domu...
Po drodze spotykamy... państwa Kaczorowskich
Pani Kaczorowska, jak to kobieta, podeszła, pogadała...
Pan Kaczorowski był dziś chyba nie w humorze, bo trzymał się z dala...
Kwaknęliśmy sobie "miłego dnia" i poszli do miasta na lunch.
Miejmy nadzieję, że nie na rosół
Pan Kaczorowski chyba nadal zagniewany...
Do następnego spaceru...
Jeszcze wiele atrakcji przed nami
AlaJ - Pon 25 Kwi, 2016 07:09
Suuuper
Haniaga - Pon 25 Kwi, 2016 08:16
dzięki za miły spacer.
zuzik45 - Pon 25 Kwi, 2016 08:56
Bardzo przyjemny spacerek choć tylko wirtualny
vichta - Pon 25 Kwi, 2016 09:12
zuzik45 napisał/a: | Bardzo przyjemny spacerek choć tylko wirtualny |
Zapraszam na prawdziwy Póki wizy nie potrzeba...
Madzia - Pon 25 Kwi, 2016 17:09
Dziękuję za fajny spacerek! Czekam na te kolejne atrakcje
zuzik45 - Pon 25 Kwi, 2016 19:57
Wielkie dzięki za zaproszenie,
może kiedyś będzie okazja na spacer w realu
vichta - Sob 30 Kwi, 2016 22:25
Ciekawi nowej wiedzy?
W takim razie zapraszam do college'u
Kiedy przyjechałam do Oxfordu, jak najszybciej chciałam zobaczyć budynek słynnego uniwersytetu.
Bardzo się zdziwiłam, kiedy okazało się, że takowy nie istnieje
Uniwersytet Oxfordzki, to konfederacja 38 (obecnie) kolegiów.
Budynki zajmują ogromną część starego miasta.
Często kolegia są jedno przy drugim.
Dziś zajrzymy za mury jednej z tych uczelni, Magdalen College
Szczerze się zdziwiłam, kiedy dowiedziałam się, że należy to wymawiać "moudlin".
Na miejscu obecnej kaplicy, w XII wieku był tu szpital Jana Chrzciciela.
W XV wieku przekazano go szkole, a ta z kolei w XVI wieku została przekształcona w kolegium.
Magdalen College należy do najsłynniejszych i najczęściej odwiedzanych kolegiów.
Na jego terenie znajdują się budynki mieszkalne, kaplica, biblioteka, audytorium, biura, kawiarnia, parki,
tereny rekreacyjne i wypoczynkowe, boiska i korty do różnych gier, siłownia i wiele innych.
Jest to jedno z największych kolegiów. Jego teren jest bardzo rozległy.
Kolegium ma jedną z najlepszych drużyn wioślarskich i chór męsko-chłopięcy.
Do najsłynniejszych absolwentów należą:
Oscar Wilde, król Henryk VIII , Lawrence z Arabii oraz późniejszy kardynał Tomasz Wolsey.
Tak wygląda wejście do college'u od High Street:
Zwiedzanie zaczynamy od kaplicy:
Wyjątkowe są tu okna zdobione witrażami w sepii:
Na jednej ze ścian wisi replika słynnej Ostatniej Wieczerzy:
Akurat trafiłam, jak ktoś ćwiczył grę na organach. Piękny koncert, na dodatek darmowy
Wychodzimy z kaplicy i spacerujemy krużgankami, oglądając po drodze główny dziedziniec ze wszystkich stron:
Zaglądamy do jadalni, zwanej w kolegiach Hall:
Opuszczamy dziedziniec i idziemy do Deer Park, czyli parku jeleni.
Ich liczba zawsze jest równa aktualnej liczbie studentów.
Co roku z wieży najlepszy snajper miejscowej policji odstrzeliwuje najsłabszą sztukę ze stada.
Taka tradycja
Mijamy jeden z nowszych budynków i kierujemy się w stronę ogrodów:
Na tym moście były kręcone sceny do serialu "Sprawy Inspektora Morse'a"
W Oxfordzie pełno jest miejsc, które odwiedził słynny inspektor
Do terenu kolegium przylega piękna łąka, zwana Water Meadow,
otoczona z jednej strony rzeką Cherwell, a z drugiej strumieniem Hollywell Mill.
Jest bagnista, dzięki czemu rośnie na niej bardzo rzadka roślina, szachownica kostkowata.
Po przekwitnięciu kwiatów, łąkę zajmują jelenie.
Naokoło łąki prowadzi malownicza Addison's Walk.
Przejdźmy się ścieżką, którą niegdyś spacerowali m.in. wieloletni wykładowca college'u
Lewis (ten od Narnii), z przyjacielem Tolkienem (tym od Hobbita).
Każdy może zwiedzić college. Niektórzy kupują bilet rodzinny
I wracamy powolutku do teraźniejszości.
Tuż obok kolegium jest przystań, gdzie można wypożyczyć sprzęt pływający.
Wycieczki takie są w Oxfordzie bardzo popularne:
Po moście dudni hałaśliwie ruch uliczny. Pora wracać...
Jeszcze tylko szybki rzut oka na budynek biblioteki, która nie jest udostępniona do zwiedzania:
Bardzo ważnym budynkiem kolegium jest 46-metrowa wieża.
A nie wspomniałam o niej, dlatego, że... jutro... o 6 rano... z dachu tej wieży...
A zaraz potem z tego mostu...
Ale o tym następnym razem...
Wracamy piechotą, czy autem?
Może jednak autobusem...
Słonecznej i ciepłej niedzieli życzę
Krótki filmik o Magdalen College i Merton College. Nie mój...
maranta - Nie 01 Maj, 2016 19:50
Cudnie! Wspaniała przechadzka, dziękuję
vichta napisał/a: | Ich liczba zawsze jest równa aktualnej liczbie studentów.
Co roku z wieży najlepszy snajper miejscowej policji odstrzeliwuje najsłabszą sztukę ze stada. |
A co z najsłabsym studentem
nula - Nie 01 Maj, 2016 20:20
maranta napisał/a: | A co z najsłabsym studentem |
a co jeżeli studentów jest więcej niż jeleni ?
sprowadza się nowe ?
czy przyjmuje się tylko tylu ile akurat jest jeleni
|
|
|