Przesunięty przez: maranta Nie 14 Gru, 2008 20:26 |
Oczy niebieskie życie królewskie? |
Autor |
Wiadomość |
malenkarozyczka
Użytkownik średnioaktywny
Kraj:
Autor tematu Wiek: 37 Dołączyła: 08 Cze 2005 Posty: 122 Skąd: Kołobrzeg
Medale: Brak
|
Wysłany: Wto 27 Wrz, 2005 21:37 Oczy niebieskie życie królewskie?
|
|
|
Rok 1689, 5 września, w niewielkim pomieszczeniu na świat przyszła dziewczynka o imieniu Matylda. Jej rodzice Lidia i Kazimierz wraz z nią mieszkali w wielkim pałacu, gdzie było mnóstwo komnat i łazienek, olbrzymi salon, jadalnia i kuchnia, służby dość dużo około siedmiu kucharzy, trzydzieści pięć pokojówek. Dochodzą do tego jeszcze strażnicy, których było około dziewięćdziesięciu. Także woźnicy i dziesięć dorożek z pięknymi białymi końmi. Lata mijały, a Matylda wraz z nimi dorastała. Wiele królów składało dziewczynce dary, były to między innymi amulety, które miały prowadzić ją po dobrej drodze i strzec przed złymi siłami.
W zasięgu królestwa nie było zbyt wiele dzieci w Matyldy wieku. Jedynie można było liczyć na potajemne spotkania z potomstwem służby, na które nie zezwalało prawo królewskie. Kojarząc te fakty można się domyślić, że dzieciństwo dziewczynka spędzała wśród wielce kolorowych i kosztownych zabawek. Nie wiedziała jak wyglądało życie towarzyskie…, chociaż częste wieczory organizowane przez Matyldy rodziców pozwalały jej poznać, jaki świetny a zarazem okrutny może być ten świat. Nie potrafiła słuchać ciągłych plotek ze strony przyjaciółek jej matki, które żmudnie obmawiały i te sfery wyższe i niższe.. Jedne mówiły: „i znowu będzie miała dziecko nieślubne”, drugie jeszcze inaczej: „oczywiście! Nie wiem jak taka dama jak ona mogła potajemnie spotykać się z kowalem” a o trzecich wolę nie mówić. Nie mogła zrozumieć, dlaczego ludzie nie mogli zaakceptować ludzi w prawdzie nieróżniących się niczym. To tak jakby nie akceptowali samych siebie. Co z tego, że tamten, przez małe „t”, jest kowalem, ona, przez małe „o”, jest pokojówką a On, przez duże „O”, jest królem? Czy nie mogli zrozumieć, że wszyscy ludzie są tej samej rasy? Nie mogli siebie nawzajem szanować? Nie mogli być dla siebie równi? Nie… woleli mieć władze w swoich rękach. Chcieli okazać innym, że stać ich na więcej, że są pępkiem świata. Gardzili innymi, tymi, którzy według nich nie mogli żyć razem z nimi. Traktowali chłopów jak przedmioty. Te niepotrzebne sprzedawali, ale były także i takie, które przynosiły wielkie korzyści, wtedy je pozostawiano. Lata ciągnęły się w nieskończoność aż, gdy pewnego dnia…
…Matylda wraz z rodzicami dostali zaproszenie na bal bliskiego przyjaciela Kazimierza, Fryderyka, na którym syn miał wybrać sobie kobietę, z którą będzie do końca życia. Jak zwykle panienka stała w tłumie razem z matką i jej przyjaciółkami. Nie pragnęła poznać żadnych nowych ludzi, kiedy wiedziała, że te wszystkie księżniczki i pozostali są równie zafascynowani plotkami jak jej rodzice i ich przyjaciele. Nie wiedziała, po co tu przyszła. Stała z lampką soku porzeczkowego i czekała na jakieś bardzo ważne wydarzenie. W hordzie pięknych dziewcząt i ich barwnych sukni dostrzegła mężczyznę, co się okazało, że on jest właśnie tym księciem. Po niedługim czasie wzrok panicza poleciał na Matyldę. Zażenowana tym spojrzeniem księcia odwróciła głowę z lekkim uśmiechem udając, że nie zauważyła tego. Po niecałych pięciu sekundach ktoś złapał księżniczkę za ramię i usłyszała pytanie:
-Czy mogę panią prosić do tańca?
Odwróciła się zarumieniona, zobaczyła księcia i powiedziała stanowczo:
-Z przyjemnością.
Zaczęli tańczyć w rytmie walca.
-Czy mogę znać imię tak pięknej i szczodrej damy?- zapytał się mężczyzna.
-Na imię mam Matylda.- powiedziała poczym zapytała się- A czy ja mogę poznać pańskie imię?
-A czemu nie? Franciszek. -złapał dziewczynę za rękę, ucałował i rzekł- Zawsze z chęcią mogę Ci służyć z pomocą.
Po chwili ciszy książe powiedział:
-Matylda… piękne imię. Pasuje do niebieskookiej, o kasztanowych włosach dziewczyny. Ogólnie idealnie dopasowane do pięknej kobiety.
-Zawstydzasz mnie. -popatrzyła się na mężczyznę i z wymuszonym uśmiechem upuściła głowę i z ironią w głosie wyraziła się - Nie potrzebuję Twojej pomocy… nie potrzebuję niczyjej pomocy.
-O co ci chodzi?- zapytał się zdziwiony- Przecież już wiesz, że w razie czego możesz na mnie liczyć, a zrozumie, że raźniej ci jest kiedy obsługuje cię twoja własna służba. -uśmiechnął się.
-Nie, źle mnie zrozumiałeś. Nie chce wymuszać na innych, aby mi dogodzili. Przecież mam ręce i nogi i sama się potrafię obsługiwać.
-Te psy mają ci pomagać, kiedy zechcesz. Rano, w południe, wieczorem a nawet w nocy. Po to Bóg ich stworzył.
-Przestań tak ich nazywać!!! -zdenerwowana dziewczyna powiedziała ze złością w głosie przez zaciśniętą szczękę.
-Kogo? Kundli? Nie wygłupiaj się! Oni nie mają szansy na lepsze życie niż mają.
-Zamilcz! -krzyknęła, uderzyła go w twarz i szybko podeszła do matki by powiedzieć, że wychodzi ponieważ głowa ją rozbolała.
Wyszła szybkim chodem z zamku. Popatrzyła za siebie a za nią biegł Franciszek i krzyczy:
-Zostań jeszcze chwilę! Obiecuję, że nigdy więcej ich tak nie nazwę!
Szybciutko podbiegła do swojej karocy i powiedziała dorożkarzowi, aby jak najszybciej wrócił do zamku. Po kilku minutach ciszy Matylda popatrzyła się na mężczyznę kierującego wozem i spytała się:
-Dlaczego pan nic nie mówi?
Dalej milczał.
-Niech pan się odezwie, nie potrafi pan mówić?
-Nie można służbie rozmawiać z pracodawcami. -szeptem oznajmił.
-Nie bój się, ze mną możesz porozmawiać. Proszę cię… Z nikim od tylu lat nie rozmawiałam, bądź tą pierwszą osobą, przy której mogłabym się wyżalić.
Z gwałtownością zatrzymał powóz i zdenerwowany rzekł:
-Nie rozumie panienka?! Nie chodzi o to, o co panience chodzi. Nie mogę rozmawiać z księżniczką, ponieważ pragnę dalej utrzymać się przy życiu i pracować.
-Przecież cię nie wydam. Uwierz mi. Proszę… -ubłaganie powiedziała.
Dorożkarz dał swoje włosy za ucho, zaczerpnął powietrza, ruszył powóz i się spytał:
-O czym chce panienka porozmawiać?
-Na początku się przedstawię. Moje imię to Matylda a twoje?
-Błażej… Nie śmiej tak jak inni z mojego imienia. Wszyscy nawet twój ojciec mówią na mnie „błazen królewski”.
-Ja wcale nie miałam zamiaru się śmiać. Dla mnie Błażej to bardzo ładne imię.
-To, o czym chcesz porozmawiać?
Tak od tej pory rozmawiali ze sobą przez nieskończenie długie godziny. Dni mijały normalnie, jak każdego dnia tylko, że z jednym dodatkiem (inni mogą uznać, że z defektem) nie ważne o której, gdzie i jak, Matylda potajemnie spotykała się Błażejem. Starali się zachować wszelką ostrożność, ponieważ nie chciała stać się sensacją plotek, ale nie tylko… było też takie prawo: 24art. [...]jeśli się przyłapie służbę na: uczynku, którego nie da się wymazać, z ludźmi z wyższych sfer(tu: król, królowa, księżniczka, książe); niekonwencjonalnych rozmowach; ukradkowych spotkaniach czeka go surowa kara, o której ma zdecydować i wydać król.[...]. Tak dobrze się im rozmawiało, że postanowili zostać przyjaciółmi. Jednak ta przyjaźń z biegiem czasu zamieniła się w romans. Błażej wiedział, że będąc jej kochankiem ryzykuje ze swej posady w zamku… ale i także swoje życie.
Pewnej niewinnej nocy, kiedy Matylda wybierała się do jej kochanka, ktoś niespodziewanie złapał ją za rękę. Odwróciła się i zobaczyła, że za nią stał i obserwował wszystkie ruchy, czyli te jak chciała otworzyć drzwi do komnaty dorożkarza, Franciszek.
-Co ty wyprawiasz? -zapytał się z fałszywym uśmiechem na twarzy.
-Co tu robisz?- wstrząśnięta zapytała się księcia.
-Zbierałem właśnie dowody, by tego kundla skazali… przynajmniej na wygnanie.
-Nie możesz tak…
-Mogę, bo chcę abyś była tylko moja. Twój ojciec już postanowił, że wyjdziesz za mnie i to za kilka dni.
-Moje zdanie w ogóle nie wchodzi w rachubę? Nie, to nie możliwe. Mój ojciec jest lojalnym człowiekiem, zgodnie postępuje z prawami ludzkimi.
-To widocznie nie wiesz, jakim sposobem twoja matka za niego wyszła.
-O czym ty mówisz?
-Została zmuszona, podobnie jak ty będziesz…, ale ona z biegiem czasu pokochała twojego ojca. Liczę na to, że ty też mnie pokochasz. Żegnam, miłej nocy.
W krótkim czasie Franciszek zniknął w ciemnym korytarzu. Matylda Smutna weszła do pokoju Błażeja.
-No nareszcie przyszłaś… co się stało? -zapytał się chłopak zauważając smutek na twarzy niemalże zawsze uśmiechniętej dziewczyny.
-Przyjdą po ciebie… przepraszam, nie chciałam. -płacząc powiedziała.
-Kto przyjdzie, o co ci chodzi?
-Wybacz mi. Nie chciałam, aby tak to wyszło.
Przytulił Matyldę i głaszcząc jej włosy powiedział:
-Uspokój się… Kto przyjdzie, co wyszło?
-Nakryli nas. Proszę… pozostała ci tylko ucieczka.
Zdenerwowany sytuacją i ze łzami w oczach oznajmił:
-Którejś nocy przyrzekliśmy sobie, że nigdy siebie nie opuścimy na dobre i na złe. Ja nie mam zamiaru odchodzić. Jak przyjdą po mnie to przyjdą, ale będę z tobą do końca…
Słychać było szlochanie, które po krótkiej chwili zagłuszało brzmienie głośnych kroków strażników.
-Weź to ode mnie, abyś mogła mnie zapamiętać. -podał jej krzyżyk który zawsze nosił na swoich piersiach. -Tak samo skończyłem jak mój ojciec… -kontynuował- On romansował z twoją matką, ponieważ bardzo przypominała mu jego wcześniejszą żonę i moją mamę, która zmarła w pożarze i został skazany na śmierć… powiesili go.
-Będę tęsknić i nawet nie wiesz jak bardzo…- płacząc powiedziała księżniczka i pocałowała go.
Do komnaty wtargnęło z dziesięciu żołnierzy, którzy zabrali Błażeja.
-Nie, proszę!!! Zostawcie go… -z wielkim smutkiem krzyknęła dziewczyna, poczym trzymając w ręku krzyżyk upadła na podłogę.
Siedziała w swojej komnacie przez całą noc obserwując niebo, kiedy nagle rano wszedł jej ojciec.
-Ubieraj się! -krzyknął.
-Czego to zrobiłeś?! -zapytała się go z nienawiścią w głosie.
-Czego? Bo z takim błaznem nie będzie się moja córka zadawać!
-To nie on był błaznem, lecz ty.. i dalej nim jesteś. -powiedziała Matylda.
Kazimierz tracąc panowanie uderzył w twarz swoją córkę:
-Zamilcz! -wrzasnął król -Ubieraj się! Zaraz po ciebie przyjdą strażnicy z Franciszkiem! Masz być gotowa!
Gwałtownie się odwrócił i wyszedł trzaskając po sobie drzwiami. Po kilku minutach, tak jak mówił ojciec przyszli strażnicy wraz z księciem. Wyszli z zamku kierując się na rynek. Zajęli swoje miejsca. Na środku siedział król razem z królową a z boku Matylda wraz z Franciszkiem. Wszędzie było mnóstwo ludzi. Było słychać tylko śmiech i szepty. Naprzeciw króla stanął poseł z pergaminem w ręku i począł czytać: Jak mówi 24 art. ustawy „Jeśli się przyłapie służbę na: uczynku, którego nie da się wymazać, z ludźmi z wyższych sfer(tu: król, królowa, księżniczka, książe); niekonwencjonalnych rozmowach; ukradkowych spotkaniach, czeka go surowa kara, o której ma zdecydować i wydać król.” Szanowny król naszego wielkiego i szanowanego, lecz przez ciebie Błażeja Mostka zhańbionego królestwa, wydał wyrok najgorszy, jaki do tych czas wydano, zostajesz przesłany pod miecz kata.
-Nie!!!- roztargniona krzyknęła Matylda i zerwała się ze stołka. Jednak złapał ją za rękę Franciszek i usadził ponownie.
-Zostaw mnie głupcze! -wrzasnęła do niego, na co on nie zwrócił uwagi.
Skazany został wprowadzony na środek rynku. Przyklęknął i położył głowę na pniu. Z jego oczu strumieniami lały się łzy, a z ruchów jego ust można było odczytać słowa „kocham cię” skierowane prosto do księżniczki. Miecz już leciał, ludzie z zaciekawieniem patrzyli na skazanego, kiedy nagle miecz kata uderzył w kark chłopaka. Głucha cisza, którą w pewien sposób zagłuszał szloch Matyldy.
Po niedługim czasie Matylda musiała wyjść za Franciszka. Na weselu, kiedy nie była w centrum zainteresowania wymknęła się i pobiegła na jedną z pięciu wież zamku. Stanęła na oknie, wzięła do ręki krzyżyk, który należał do Błażeja. Popatrzyła się na czarne niebo z migoczącymi gwiazdami.
-Nie opuszczę cię… będę z tobą zawsze na dobre i na złe.
Pewna siebie skoczyła z wieży. Jej obraz przesuwał się bardzo szybko, powietrze było coraz silniejsze i szybsze, że nie zdążyła złapać już ani jednego oddechu.
Wiadomo... rzuciła się prosto w ramiona diabła, ale kto chce żyć wiecznie, jeśli zazdrość jednego człowieka wyrządza szkody drugiemu?
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Ponieważ na forum pojawia się coraz więcej
materiałów, zdjęć, itp.,
proszę każdego, kto będzie miał jakiekolwiek zastrzeżenia odnośnie
naruszenia praw autorskich o kontakt ze
mną.
Postaram się jak najszybciej materiały tego typu usunąć lub jeśli to
będzie możliwe uzyskać zgodę na ich publikację.
Jednocześnie informuję, że administrator forum nie
odpowiada za treść wypowiedzi innych użytkowników,
a tym samym nie może być pociągany do odpowiedzialności za owe wypowiedzi.
maranta
|
| Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 12 |
|
|