Powrót





*** Bajka to czy nie bajka... ***

 
Cześć Wam, jestem Ewa.
Jestem bardzo, ale to bardzo szczęśliwa.
Mam wspaniałego męża i mieszkam w cudownym miejscu, można powiedzieć, że to miejsce to prawdziwy raj na ziemi.

Pogoda cudna, wokół mnóstwo zieleni i prześlicznych kwiatów, strumyczki, śpiew ptaków. Oboje z mężem jesteśmy zdrowi i tacy szczęśliwi, że trudno to wyrazić słowami.

- Cześć Ewa, ale z ciebie śliczna babeczka
- Cześć, tu wszystko jest śliczne. Chociaż ty...
- wiem, wiem, ale zobacz jaką mam piękną skórkę, jakie na niej wzory...
- faktycznie, śliczny jesteś
- Jak wam się tutaj żyje?
- Jest super
- (... super, super, za chwilę jej pokażę, że może być super do kwadratu...) Ewcia, a powiedz mi kto tu rządzi?
- Nasz tata, ale nie rządzi, jest dla nas dobry, opiekuje się nami i dał nam wszystko czego nam potrzeba...
- Wszystko? Ja słyszałem, że zabrania wam wielu rzeczy, bo się boi, że możecie stać się tacy jak On...
- Niczego nam nie zabrania. No, może tylko tyle, że nie pozwolił nam jeść tych dziwnych owoców z jednego drzewa, które tutaj się znajduje. Mówił, że to dla naszego dobra.
- Mówię ci, Ewciu, On się boi, że jak zjecie te owoce, to staniecie się tacy jak On. To nie dla waszego dobra wam zakazuje. Spróbuj tego owocu, a sama się przekonasz... no spróbuj, to tylko mały głupi owoc, nikt się nie dowie, zjedz i odkryj prawdę.

Uwierzyłam mu i zjadłam. Uwierzyłam, że ojciec, którego znamy od zawsze i zawsze był dla nas dobry - kłamie, a ten sympatyczny nieznajomy, którego znam od paru minut - mówi prawdę.

Zjadłam, owoc był smaczny. Spadły mi klapki z oczu. Zobaczyłam wszystko takim jakim jest rzeczywiście.

***

Wiele lat później.

- Cześć Ewcia, pamiętasz mnie? Jak się żyje?
- Cześć, aaa to ty.
Żyje się ciężko, dużo pracy. Jednak mam męża kochającego, mam dzieci.
Mamy swoje święta, potrafimy się weselić, a gdy smutno smucimy się razem. Mamy swoją wiarę.
- Mąż? Ewcia, Ewcia... owoc zjadłaś i nadal jesteś ograniczona.
Powinnaś żyć jak wolny człowiek. Masz prawo do tego. Oczywiście, jeśli chcesz, możesz mieć męża, jednak spróbuj owocu, który ci przyniosłem.
Zobacz jaki piękny pachnący.

Zjadłam owoc i spadły mi klapki z oczu. Po co ślub? Po co ja się wiązałam na całe życie. Mogę być z Adasiem bez ślubu i przecież równie mocno możemy się kochać. Mogę też w każdej chwili odejść. Mogę nawet żyć z drugą kobietą i to przecież też wspaniała rodzina będzie. Mogę wszystko.

Jestem wolna i szczęśliwa.

- I jak Ewcia? Super nie? Zobacz, mam dla ciebie kolejny owoc.

Zjadłam i spadły mi klapki z oczu. Czemu ja do tej pory nie wiedziałam, że moje ciało należy do mnie. Nie chcę tej ciąży, bo mi... ciąży. Pozbędę się tego dziecka. Hehe... przecież to nie jest dziecko, jeszcze nie. Jaka ja byłam głupia, że tego nie wiedziałam wcześniej.
Kolejne mogę urodzić a teraz WOLNOŚĆ.

- Ewcia skosztuj tego owocu teraz, już tyle wiesz, ale jeszcze nie
wszystko.

Zjadłam, pyszny owoc. Spadły mi klapki z oczu.
Święta? Tradycja? O kurcze, przecież inni też mają święta i to o ile
ciekawsze, barwniejsze, weselsze. Co z tego, że brak im treści. Nasze, znane od lat, są też bez sensu. Teraz to wiem. Jaka ja byłam głupia...

- Ewcia mam coś dla ciebie. Skosztuj...

Zjadłam i spadły mi klapki z oczu... Teraz jestem wolna i oświecona.

***

Idzie wąż borem, lasem. O dziwo nie pełznie, ale idzie na dwóch nogach a może frunie, leci niesiony jakąś euforią.

Podśpiewuje sobie pod nosem - jest super, jest super, jest suuuupeeeer!

- Wężu co to ci tak wesoło?
- aaaa szefie, zadanie prawie wykonane :)
Nie ma już rodziny, nie ma tradycji, nie ma wiary, nie ma zasad, są wewnętrznie skłóceni - czyż nie świetnie się spisałem?
Gdy im kolejne klapki na oczy zakładam, to oni myślą, że im klapki z oczu spadają :)))
Zdolny jestem, jak najlepszy fachowiec od marketingu. Kupią wszystko co im wmówię i uwierzą, że to dla ich dobra. Że stają się coraz bardziej wolni i mądrzejsi, hahahahaaaaa...
- Wężu a co z tymi, którzy stoją z boku i się nie dają, bo chyba są tacy?
- Są, niestety są, ale jest ich niewielu. Gdy zaczną głośno mówić, to się ich uciszy. Zresztą to już nie moje zadanie. Moja oświecona i wolna Ewa i cała reszta zrobią z nich oszołomów, wyśmieją i nie uwierzą.

Niech żyje wolność, wolność i swoboda tra la la...
- Dobra robota wężu, oj dobra.

***

"Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" (Łk 18;8).

Strona główna I Coś dla ciała I Coś dla ducha I Miękkie i puchate I Zielono mi I Ciekawe linki I Od autorki I Mapa stron I Nowości I Księga gości
Portal   Forum