W ciągu 1250 lat, od roku 750 do naszych czasów, w różnych miejscach na świecie odnotowano 132 cuda eucharystyczne.
Lanciano
Za pierwsze tego rodzaju zdarzenie uważa się wydarzenie w
klasztorze w Lanciano we włoskiej prowincji Chieti nad Adriatykiem w roku 750.
Pewien mnich benedyktyński z kościoła San Legonziano w Lanciano, powątpiewający
w rzeczywistą obecność Chrystusa w Komunii św., zobaczył w czasie Mszy św., że
po słowach konsekracji hostia stała się kawałkiem ciała, a wino - krwią.
Przerażony kapłan próbował początkowo ukryć to przed ludźmi, zawijając hostię w
kawałek materiału i zakrywając kielich, ale krople krwi kapały
obficie na podłogę i całą sprawa stała się szybko znana w całej okolicy.
Grudki krwi i cząstki ciała są do dzisiaj przechowywane z wielką czcią w pięknym
relikwiarzu w miejscowym kościele św. Franciszka z Asyżu. W wyniku badań,
przeprowadzonych także w naszych czasach i z użyciem najnowocześniejszych metod
naukowych, stwierdzono, że zachowana cząstka ciała jest częścią mięśnia
sercowego.
Sienna, Włochy
O tym, że do konsekrowanej Hostii należy się odnosić z czcią,
przekonał się niegdyś pewien ksiądz z włoskiego miasta Siena. Było to w XIV
wieku.
Ksiądz, wychodząc w pośpiechu do ciężko chorego włożył Hostię między karty
brewiarza, zamiast umieścić ją w specjalnym pudełeczku. Gdy już miał udzielić
choremu Komunii św., stwierdził, że wokół Hostii powstała krwawa plama. Pełen
skruchy powiadomił o cudownym zdarzeniu ojców z klasztoru św. Augustyna w
Sienie. Im też powierzył brewiarz. Papieże Bonifacy IX i Grzegorz VII
zatwierdzili kult tej niezwykłej relikwii.
W XVIII wieku w Sienie miało miejsce inne cudowne zdarzenie. W
przeddzień uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w 1730 r. wierni
tłumnie zebrali się w katedrze na nieszporach.
W tym czasie złodzieje włamali się do tabernakulum w bazylice św. Franciszka i
skradli srebrne cyborium z konsekrowanymi Hostiami. Kilka dni później kleryk w
kościele Matki Bożej w Provenzano dostrzegł Hostię wystającą z puszki ofiarnej.
Po otwarciu puszki znaleziono 351 opłatków, w tym trzy przełamane na pół. Były
przybrudzone i pokryte pajęczyną. Nie ulegało wątpliwości, że to one zostały
skradzione w Sienie. Troskliwie odczyszczone, wróciły do kościoła św.
Franciszka. Mimo upływu czasu nie schły. Zwykle opłatek ulega naturalnemu
rozkładowi, lecz w tym wypadku Hostie nieustannie pozostawały świeże.
Po 50 latach oficjalnie potwierdzono autentyczność cudu. Generał franciszkanów
o. Carlo Vipera spożył jedną z Hostii i potwierdził jej świeżość. Później
poddawano Hostie kolejnym badaniom (również z użyciem mikroskopu) i za każdym
razem wynik był ten sam. Przeprowadzono też eksperyment: w zamkniętej puszce
złożono niekonsekrowane opłatki, które po latach rozpadły się pył, podczas gdy
cudowne Hostie nadal zachowały swój początkowy wygląd.
Do dziś nie udało się znaleźć naukowego wytłumaczenia tego fenomenu. Włoski
fizyk Enrico Medi napisał, że "fakt ten trwa na przekór wszystkim najbardziej
znanym i prostym prawom natury".
Bolsena i Orvieto
Zdarzyło się w 1263 r., że z pielgrzymką do grobu świętych
Apostołów Piotra i Pawła wyruszył kapłan Piotr z Pragi. Na skutek szerzącej się
herezji podważającej realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie także
on zwątpił w tę Boską tajemnicę. W Rzymie chciał odzyskać dar głębokiej wiary.
Pielgrzymując znanym pątniczym szlakiem zatrzymał się w Bolsenie, by oprawić
Mszę św. przy grobie św. Krystyny. Nie przypuszczał wówczas, że Bóg wybierze to
miejsce, aby objawić mu Tajemnicę swojej eucharystycznej obecności.
Kiedy kapłan przystąpił do rozdzielania Komunii Świętej, jedna z Hostii nagle zaczęła krwawić. Najświętsza Krew przesączyła się przez jego palce i spłynęła na białe płótno korporału. Hostia, którą Piotr z Pragi nadal trzymał w dłoni, zachowała postać białego chleba. Ksiądz zawinął ją w korporał, włożył do kielicha i chciał powrócić do zakrystii. Wtem kilka kropel Krwi upadło na posadzkę. Piotr z Pragi zadrżał, krzyknął i stracił przytomność. Świadkowie cudu stłoczyli się wokół ołtarza, podziwiając pozostawiony na nim korporał z 25 śladami krwi Chrystusa, tworzącymi na nim podobiznę Ukrzyżowanego. Na tym świętym miejscu, gdzie św. Krystyna złożyła niegdyś Bogu ofiarę życia, Chrystus zaświadczył o swojej Ofierze, w której złożył swemu Ojcu swoje Ciało i Krew. Od tej pory św. Krystynę obdarzono mianem strażniczki Eucharystii.
Ołtarz, przy którym miał miejsce
cud eucharystyczny,
znajduje
się w bazylice św. Krystyny w Bolsenie.
Kiedy wydarzył się opisywany cud, w pobliskim Orvieto
przebywał właśnie papież Urban IV. Czym prędzej posłał on do Bolseny swoich
teologów, którzy potwierdzili prawdziwość faktu, zabrali relikwię i wyruszyli z
powrotem do Orvieto. Ojciec Święty wyszedł im wówczas na spotkanie, wziął
korporał z Hostią z ich rąk i ukazał licznie zgromadzonym wiernym. To właśnie
wydarzenie uznaje się za początek odprawiania procesji Bożego Ciała.
Dla godnego uczczenia relikwii w Orvieto wzniesiono potężną katedrę - jedno z
arcydzieł światowej architektury gotyckiej. Dla Hostii i zakrwawionego korporału
- umieszczonych w specjalnym relikwiarzu ze złota, srebra i emalii - wybudowano
specjalną Kaplicę Korporału. Zachowano też skrwawione kamienie z bolseńskiego
kościoła. Jeden z nich został wmurowany w ścianę za ołtarzem, przy którym
zdarzył się cud, drugi - włożony do relikwiarza czci się dziś w czasie procesji
Bożego Ciała.
Relikwiarz z korporałem nasiąkniętym Krwią.
Do 1990 r. Orvieto odwiedziło 40 papieży. Szczególnie uroczyście przeżywa się w
tym mieście dzień Bożego Ciała. Procesja z Najświętszym Sakramentem i
relikwiarzem przechodzi wówczas przez najważniejsze ulice i place miasta.
Poprzedza ją trzystuosobowy orszak historyczny. W 1990 r. uroczystościom w
Orvieto przewodniczył Ojciec Święty Jan Paweł II.
A w Bolsenie i Orvieto od siedmiu stuleci wciąż dzieją się nadzwyczajne
zjawiska. W kroplach Najświętszej Krwi na kamieniach i korporale można niekiedy
dostrzec postać Jezusa z Nazaretu. Wierni oddający cześć Najświętszemu
Sakramentowi doznają tu łask i uzdrowień.
Santarem
Ta historia wydarzyła się w XIII w. w Portugalii, w miejscowości
Santarem, leżącej między Lizboną a Fatimą.
Pewna kobieta uskarżająca się na niewierność męża zgodziła się dostarczyć
miejscowej wróżce Hostię w zamian za radę i pomoc. W czasie Mszy św. przyjęła
Komunię św., po czym wyjęła Hostię z ust i ukryła ją pod chustką na głowie.
Jednak gdy tylko wyszła z kościoła, Hostia zaczęła krwawić. Kobieta zamiast do
wróżki pobiegła do domu, gdzie ukryła zakrwawioną chustkę z Hostią w skrzyni na
ubrania. W nocy skrzynia zaczęła promieniować tajemniczym światłem. Wezwany
następnego ranka ksiądz przeniósł krwawiącą ciągle Hostię do kościoła św.
Stefana, gdzie zatopiono ją w wosku. Odtąd świątynię zaczęto nazywać kościołem
Cudu Przenajświętszego.
Gdy blisko 20 lat później otwarto
tabernakulum, okazało się, że wosk zmienił się w kryształową ampułkę, Hostia zaś
nosiła ślady świeżej krwi. Krew jeszcze kilkakrotnie pojawiała się w ampułce.
Takie zdarzenie odnotowano w 1276 r., gdy papieżem został Portugalczyk Pedro
Juliao (przybrał imię Jan XXI), a następnie - osiem miesięcy później - gdy
papież zginął w wyniku runięcia sklepienia pałacu papieskiego. Krew pojawiła się
też później, gdy ampułkę wziął do ręki powątpiewający w prawdziwość cudu
patriarcha Lizbony. Władze kościelne potwierdziły autentyczność tego cudu. Do
1974 r. ampułkę z jej cenną zawartością pokazywano publicznie tylko kilka razy w
roku przy okazji uroczystych procesji, m.in. w uroczystość Bożego Ciała. Obecnie
wierni mogą adorować cudowną Hostię umieszczoną w kościele Cudu. Zabezpieczona
szybą pancerną i systemem alarmowym może być oglądana z
bliska.
Braine, Francja
W 1153 roku, arcybiskup z Soissons, w celu uczczenia święta
Ducha Świętego, zarządził odprawienie uroczystej Mszy Świętej z procesją dookoła
miasta. W tej wielkiej uroczystości uczestniczyła cała ludność miasta, łącznie z
innowiercami, którzy uczynili to zarówno z szacunku dla arcybiskupa, jak i
zwykłej ciekawości.
W czasie sprawowania Najświętszej Ofiary, w momencie Przeistoczenia, wszyscy
zebrani ujrzeli zamiast Hostii postać małego dziecka. Wizja musiała być na tyle
wspaniała i wzruszająca, że innowiercy, napełnieni Duchem Świętym poprosili o
chrzest.
Ferrara, Włochy
Była to niedziela Zmartwychwstania Pańskiego, 28 marca 1171
roku. Uroczystą Mszę Świętą koncelebrował ojciec Pietro de Nerona. W momencie
gdy konsekrowana Hostia przełamana została na dwie części, wytrysnął z niej
strumień krwi tak gwałtowny i obfity, że opryskana została mała krypta
umieszczona ponad ołtarzem. Zdumieni wierni ujrzeli nie tylko tryskającą krew,
ale też i Hostię przemienioną w ciało.
Biskup Amato z Ferrary, wespół z biskupem Gherardo z Revenny, pośpieszyli
natychmiast do miejsca cudu. Ujrzawszy na własne oczy krew i Hostię przemienioną
w ciało, stwierdzili jednomyślnie, że była to „prawdziwie cudowna Krew Naszego
Pana”.
W 1500 roku podjęto prace nad przebudową kościoła w imponującą bazylikę, która
przetrwała do naszych czasów. Podczas prac marmurowa krypta niezmiennie pokryta
cudownymi, purpurowymi kroplami krwi, przeniesiona została znad ołtarza do
wspaniale udekorowanej bocznej kaplicy, na drugim piętrze sanktuarium. Święta
krew jest zawsze widoczna gołym okiem i jako niezwykła relikwia, otaczana
należytym szacunkiem i czcią.
Augsburg, Niemcy, 1194
Historia cudu w Augsburgu ma swój początek w chwili, gdy pewna
kobieta wpadła na myśl, by przechowywać konsekrowaną Hostię u siebie w domu. Po
przyjęciu Komunii podczas porannej Mszy Świętej, wyjęła Hostię z ust i zaniosła
do domu, gdzie zalepiła Ją w woskowanym pudełeczku, tworząc w ten sposób coś na
wzór prostego relikwiarza. Najświętszy Sakrament pozostawał w jej domu przez
pięć lat. Dopiero w 1199 roku, pod wpływem wyrzutów sumienia, kobieta wyjawiła
prawdę kapłanowi, który natychmiast przeniósł Hostię do kościoła Świętego
Krzyża.
Kapłan Berthold otwierając woskowy relikwiarz zauważył, że część Hostii
przemieniła się w ciało pokryte czerwonymi smugami. Wszyscy kapłani obecni przy
otwarciu relikwiarza byli bardzo przejęci tym wydarzeniem i po długiej dyskusji
doszli do wniosku, że lepiej można będzie poznać istotę tej substancji, gdy
przełamie się ją na dwie części. Jakież było ich zdumienie, gdy okazało się, że
ciała nie można rozdzielić z powodu scalających je cieniutkich żyłek. Wtedy
uznali, że było to prawdziwie Ciało Jezusa Chrystusa.
Kilku kapłanów zareagowało na to cudowne zjawisko zamierając z podziwu, innych
ogarnął lęk, a jeszcze inni radzili by taki cud zachować w całkowitej tajemnicy.
Jednakże zakrystian przekonał zebranych, że sprawa wymaga interwencji biskupa. W
otoczeniu wiernych i kapłanów z wielu parafii, biskup Udalskalk zbadał cudowną
Hostię i zarządził, by złożona w woskowym relikwiarzu, przeniesiona została do
katedry.
W czasie wystawienia Hostii w katedrze, trwającego od Wielkanocy do świąt Jana
Chrzciciela, miał miejsce następny cud. Na oczach wiernych Hostia koloru krwi
powiększył się i rozsadziła woskowy relikwiarz. Decyzją biskupa cudowna Hostia i
cząstki wosku złożone zostały w kryształowym naczyniu i zwrócone do kościoła
Świętego Krzyża. Tamże cudowna Hostia przechowywana jest pod szkłem już ponad
800 lat, zachowując doskonale nienaruszony stan.
Alatria, Włochy, 1228
Młoda dziewczyna z Alatri starała się zwrócić na siebie uwagę
przystojnego i popularnego młodzieńca. W tym celu postanowiła zdobyć eliksir
miłosny od kobiety, o której mówiono, że zna się na takich sprawach. Ta nakazała
dziewczynie przyjąć Komunię, szybko wyjąć ją z ust i ukryć w chusteczce. Ponadto
dodała "Jakiż środek może być mocniejszy od boskiego ciała Króla Serc?"
Dziewczyna posłuchała rady, ale natychmiast po dokonaniu tego czynu, zaczęło ją
dręczyć sumienie. Już niosąc Najświętszy Sakrament do domu przeżywała takie
udręki, że aby ukoić sumienie, postanowiła schować Hostię w małym woreczku i
ukryć w odległym kącie w domu, obok trzymanego tam chleba.
Mijały dni i noce pełne koszmarnych snów. Wreszcie trzeciego dnia z rana
postanowiła wyjąć woreczek z ukrycia i podjąć ostateczną decyzję, czy przekazać
go kobiecie, której rady tak nieopatrznie posłuchała, czy też zanieść go do
kościoła. Gdy otworzyła woreczek i rozwinęła chustkę, zamarła ze zgrozy. Na
chustce nie leżała już Hostia podobna do chleba, lecz mająca postać ciała koloru
krwi. Dziewczyna nie miała też żadnej wątpliwości, że było to ciało żywe.
Jej ból i płacz zaalarmował członków rodziny, którzy przybiegli do niej i
ujrzawszy przyczynę, natychmiast zawiadomili sąsiadów. Wieść lotem błyskawicy
obiegła miasteczko, docierając także do księży parafii.
Kapłan, który przybył na miejsce owinął woreczek z Hostią welonem i w otoczeniu
ogromnego tłumu rozentuzjazmowanych wiernych, skierował swe kroki do biskupa.
Biskup Edoardo Facchini z Alatri, celebrujący 25 lat swej sakry biskupiej, w
1960 roku w licznej asyście dostojników kościoła, przeprowadził kanoniczne
rozpoznanie świętych relikwii.
Relikwiarz przeniesiony został z kaplicy do pomieszczenia w katedrze, gdzie
zbadano pieczęcie, stwierdzając, że były nienaruszone. Podobnie szklany pojemnik
z Hostią ukazał nienaruszoną jedwabną czerwoną wstęgę z pieczęcią biskupa z
Alatri.
Biskup Facchini złamał pieczecie i wyjął cudowną Hostię. Jej postać pozostała
niezmieniona; był to fragment ciała, lekko brązowego koloru.
Biskup Cesario D'Amato w swym kazaniu powiedział:
".... ten cud trwa. Jest on widzialny, niezniszczalny, rzeczywisty".
Paryż, 1290
Pewna biedna kobieta zmuszona była dać w zastaw swą
najcenniejszą rzecz - suknię, by zdobyć trochę pieniędzy na utrzymanie. Gdy
zbliżała się Niedziela Wielkanocna, kobieta pragnęła choć na ten jeden dzień
ubrać swą suknię. Właściciel lombardu, nie będąc chrześcijaninem, nie zgodził
się. Będąc jednak ciekawy co chrześcijanie przyjmują podczas Komunii Świętej,
zaproponował zwrot sukni w zamian za konsekrowaną Hostię.
Kobieta przystała na tę straszną propozycję, wyjęła z ust przyjętą komunię
Świętą i zaniosła innowiercy. Tenże człowiek umieścił Hostię na stole, w
obecności całej rodziny wyjął scyzoryk i kilkakrotnie zagłębił ostrze w Ciało
Pańskie. Natychmiast z Hostii buchnęły strugi krwi, opryskując jego żonę i
dzieci. Zaskoczony tym widokiem cisnął Hostię do kominka, lecz zawisła ona w
płomieniach nie doznając najmniejszego uszczerbku. Ogarnięty przerażeniem,
wydobył Hostię z ognia i wrzucił do garnka z gotującą się wodą. Woda natychmiast
zrobiła się czerwona i wylewając się z garnka na podłogę, strumieniem wypłynęła
na ulicę. Przechodnie zauważyli krwawy strumień i jedna kobieta weszła do domu
innowiercy sprawdzić co było jego przyczyną. Tam doznała cudownej wizji - obok
garnka ujrzała postać Zbawiciela. Wizja trwała tylko chwilę i zaraz potem
dostrzegła w tym miejscu unoszącą się w powietrzu Hostię, która powoli zaczęła
opadać. Chwyciła w ręce wazę i pozwoliła, by w niej spoczęła Hostia. Z wielką
czcią odniosła ją do kościoła.
Innowierca tak był przerażony, że ukrył się. Niemniej w krótkim czasie został
ujęty i ukarany za świętokradztwo.
Król Filip IV, a także biskup Paryża, dowiedzieli się o tym cudownym wydarzeniu
i w miejsce domu wybudowano kaplicę.
Middleburg, Belgia, 1374
Jan, z Kolonii, udawał gorliwość religijną, dalekim będąc od
ducha pokuty i przystąpił do Komunii Świętej bez spowiedzi. Gdy tylko kapłan
udzielił mu Komunii, Hostia natychmiast zamieniła się w cząstkę ciała i ugrzęzła
mu w gardle. Przerażony chciał jakoś ukryć ten fakt, lecz gdy przygryzł zębami
tkwiące w ustach ciało, natychmiast wypłynęły z niego krople krwi, spadając na
komunijny obrus. Kapłan zauważył krew oraz dziwne zachowanie komunikanta i
szybko zareagował, usuwając Hostię z jego ust i przenosząc Ją z czcią na ołtarz.
Historia pokazuje, że ta świętokradcza Komunia nie uszła Janowi bezkarnie -
stracił on natychmiast wzrok. Ogarnięty żarliwym żalem za swój grzech, podszedł
na kolanach do kapłana i wyznał go przed całym kościołem. Ta szczera skrucha
przywróciła mu na nowo wzrok.
Wieść o cudzie rozeszła się błyskawicznie docierając do uszu arcybiskupa
Fryderyka III, który nakazał przeniesienie cudownej Hostii do katedry w Kolonii.
Stich, Niemcy, 1970
We wtorek, 9 czerwca, o godzinie ósmej wieczorem, szwajcarski
kapłan przygotowywał się do odprawiania Mszy Świętej w kaplicy w Stich.
W czasie Mszy Świętej, zaraz po Konsekracji, zauważył on maleńką plamę krwi na
korporale. W momencie Podniesienia Kielicha dostrzegł następną plamę krwi.
Po odprawieniu Mszy Świętej kapłan schował płótna w bezpieczne miejsce i udał
się natychmiast do chorego duszpasterza parafii - w którego zastępstwie
odprawiał Mszę Świętą.
Obaj kapłani razem zbadali płótna, nie znajdując żadnego naturalnego wyjaśnienia
dla pojawienia się śladów krwi. Postanowili odesłać płótna do laboratorium
chemicznego w celu dokonania badań naukowych
Badania przeprowadzane były bez ujawniania skąd pochodzą. Rezultaty czterech
analiz wykazały, że plamy pochodzą od ludzkiej krwi. Co więcej, dyrektor
laboratorium klinicznego stwierdził, że w jego przekonaniu krew ta musiała
pochodzić od człowieka cierpiącego agonię.
W miesiąc później, 14 lipca 1970 roku, ten sam kapłan przygotowywał się do
odprawienia Mszy Świętej. Sprawdził ze specjalną uwagą stan ołtarza, obrusa,
korporałów oraz kielicha stwierdzając, że są w pełni czyste i nieuszkodzone. W
czasie Mszy Świętej, po Konsekracji, na korporale pojawiły się ponownie plamy
krwi. Na każdej plamie wyraźnie rysował się kształt krzyża. Kapłan obrócił się
lekko i dał znak kościelnemu by podszedł bliżej. Gdy kościelny ogarnięty
zdumieniem wpatrywał się w plamy krwi, kapłan udzielał Komunii Świętej. Po
zakończeniu Mszy Świętej kapłan zaprosił wiernych do ołtarza, by na własne oczy
ujrzeli to cudowne zjawisko.
Podobnie jak poprzednio postanowiono przebadać plamy ale w innym laboratorium.
Wyniki badań, stwierdziły że plamy spowodowane były ludzką krwią.
i wiele, wiele innych...
Bagno
di Romagna, 1412
Blanot, Francja, 1331
Betania, Wenezuela,1991
W Ewangelii według św. Mateusza czytamy: A gdy oni jedli,
Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc:
"Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje". Następnie wziął kielich i odmówiwszy
dziękczynienie, dał im, mówiąc: "Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew
Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów". (Mt 26,
26-28)
Słowa te wypowiedział Pan Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy. Stało się to w
Wielki Czwartek, w przeddzień Męki i Ukrzyżowania. Dziś, uczestnicząc we Mszy
św., ponownie bierzemy udział w wydarzeniach Ostatniej Wieczerzy. Zgodnie z
poleceniem Chrystusa, spożywamy Jego Ciało pod postacią Hostii. Pamiętamy, że
"chleb" eucharystyczny i "wino" eucharystyczne to prawdziwe Ciało i prawdziwa
Krew Chrystusa.
Cuda Eucharystyczne
Cuda eucharystyczne przyjmowały różnorakie formy. W wielu przypadkach święte
Hostie krwawiły lub przemieniały się w Ciało, a eucharystyczne wino, w Krew
Pańską - w widoczną Krew. Czasami Hostie unosiły się w powietrzu lub były
nienaruszone przez bardzo długie okresy czasu.
A jednak Eucharystia jest jedna i jedyna, a cudów eucharystycznych jest wiele.
Czemu służą cuda eucharystyczne? Z faktów wynika, iż pojawiały się one wtedy,
gdy Realna Obecność była poddawana w wątpliwość lub jeszcze częściej, gdy
Najświętszy Sakrament był lekceważony, zaniedbywany, przyjmowany niegodnie czy
nawet bezczeszczony (np. cud w Santarem, w Portugalii - 1266 r. czy cud w
Pateno, we Włoszech - 1772 r.). Było to więc wyjście naprzeciw słabości ludzkiej
z całym ryzykiem popadnięcia w jakiś materializm. Zwłaszcza że materializacje
czy też swoiste udowadnianie świata duchowego dokonuje się często w kontekście
fałszywej religijności i fałszywej mistyki, jak spirytyzm, magia, teozofia czy
fałszywe objawienia.
Wiele cudów eucharystycznych jest nam znanych z bogatych źródeł historycznych.
Jeszcze większa ich liczba zachowała się do naszych czasów w ustnych przekazach
i opowiadaniach. Już pierwsze wieki chrześcijaństwa zostawiły nam pisma i
biografie świętych, zawierające opisy cudownych wydarzeń związanych z
Eucharystią (jak np. świadectwo św. Cypriana z III w.).
Św. Cyprian opisuje historię kobiety, która przechowywała u siebie Ciało Pańskie
(co było wtedy dozwolonym zwyczajem), lecz przeszła na stronę herezji. Gdy po
pewnym czasie otworzyła skrzynię, w której przechowywana była Eucharystia, z
wnętrza buchnęły nagle płomienie ognia, co napełniło kobietę nie tylko strachem,
ale żalem i skruchą. W słynnym cudzie w Santarem, w Portugalii (1266 r.) pewna
kobieta wyjęła Komunię św. z ust i owinęła w welon, by zanieść Ją wróżce jako
zapłatę za obiecany ratunek. Wówczas Hostia zaczęła krwawić.
ANI MAGIA, ANI RYTUALIZM
Duchowość to nie manifestacja jakiejś energii (będącej formą materii). Tak chcą
postrzegać duchowość niektórzy okultyści czy parapsychologowie, widzący w
Eucharystii jeszcze jedno promieniujące źródło życiodajnej energii obok tzw. "czakramu
wawelskiego". Tymczasem duchowość nie da się znaturalizować, ani zmaterializować
w takim sensie, że wyeliminuje się specyfikę duchowości, choćby poprzez
poszukiwanie jej wymierności czy wymierzalności. Taka postawa to błąd "duchowego
materializmu", który szerzy się bez umiaru w ideologii New Age, chociaż już
wcześniej spirytyzm zmaterializował świat ducha (V. Frankl).
Duchowość może się natomiast wcielać w materię, a to już jest zupełnie co
innego. W przypadku Eucharystii trzeba by rzec jeszcze inaczej - to wolny Duch
Osobowy, Duch Boży, Jezus Chrystus wciela się w materię, bo tego chce, a nie
dlatego, że musi. Tajemnica Wcielenia określa tajemnicę Eucharystii. Jezus jest
realnie obecny we Mszy św. nie dlatego, że takie są prawa konieczności,
wynikające z zasad wspomnianej materializacji duchowości. Jest to tajemnica
wolności i miłości Boga. Należy w to wierzyć, należy zaufać Bogu, który sam nam
objawił taki rodzaj swojej obecności (por. 1Kor 11,24n).
Jezus wciela się w Eucharystię, bo tego chce i trwa w niej, bo nam to obiecał
jakby w miłosnym wyznaniu. Jeśli ludzie tracą wiarę, jeśli sprzeniewierzają się
tej Bożej miłości wyrażonej w Tajemnicy daru Eucharystii, to wówczas Bóg, by ich
otrzeźwić czy obudzić, ukazuje Niewidzialne w widzialnym. Z całym ryzykiem
takiego aktu, który może wcale nie jest jakiś wzorcowy, ale jedynie dopuszczony
przez Boga z racji słabości ludzkiej. Jest to akt Bożego miłosierdzia.
Potwierdza to wspomniany kontekst tzw. "cudów eucharystycznych". Kontekst
wątpienia, lekceważenia, zdrady czy profanacji. Dla tych głównie powodów
zechciał Zbawiciel (choć może jeszcze dla innych, tylko Jemu znanych) w różnych
okresach i okolicznościach ukazać ludziom swą obecność poprzez cuda
eucharystyczne. Ale to do nich jednak być może odnosi się Jego wypowiedź
skierowana pierwotnie do Tomasza Apostoła: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie
ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20,29).
Nie należy więc wykorzystywać cudów eucharystycznych w powierzchownej i
fałszywej apologetyce rytualnego znaczenia Eucharystii lub nauczania jakiegoś
przesadnego lęku, który podszywałby się pod bojaźń Bożą. Nie chodzi więc o
zewnętrzny rytualizm, który zbliżałby się także do jakiejś magii. Nie jest to
więc problem przyjmowania Komunii na kolanach czy na rękę, choć intencją tych
interpretacji jest ochrona wielkości, godności czy świętości Eucharystii, często
lekceważonej i profanowanej także dziś.
CUDA EUCHARYSTYCZNE U ŚWIĘTYCH
Eucharystia jednak to przede wszystkim zjednoczenie z Bogiem, które posiada
realny i jakby materialny wymiar. To ofiara, ale także komunia, która jest tej
ofiary owocem i celem. Eucharystia, która jest darem, uzmysławia nam, że
wszystko jest darem, usposabiając nas do wdzięczności (eucharistein: Łk 22,19;
1Kor 11,24) i pokory, do tych podstawowych, ewangelicznych doświadczeń. Ta
darmowość daru Eucharystii promieniuje niekiedy w taki sposób, iż Bóg w Jezusie
Chrystusie obdarowywuje często świętych czy też pobożnych ludzi cudami
eucharystycznymi. Nie mają jednak one charakteru wspomnianych materializacji i
spektakularnych wydarzeń, ale są formą daru wewnętrznego wglądu w Tajemnicę
Eucharystii (często w formie ekstazy, jak u św. Franciszka Borgii czy św. Filipa
Neri). Wiara świętych wtedy pogłębia się, gdyż pogłębia się ich zrozumienie
tajemnic Bożych. Chodziło np. o głosy i wizje, które dotyczyły Tajemnicy
Eucharystii, np. u św. Teresy z Avila, która zrozumiała wiele w ten sposób z
teologii Eucharystii, gdy chodzi o jej błędne poglądy na temat rzekomego
znaczenia wielkości Hostii.
Istnieją też cuda, które objawiają nie tylko znaczenie i godność Eucharystii,
ale także jej moc w świecie widzialnym, tj. władzę Boga nad stworzoną przez
Niego materią. Można by do tej kategorii zaliczyć np. cud Eucharystycznego
Postu, czyli pożywiania się wyłącznie Komunią św. u św. Józefa z Cupertino
(powszechnie znanego z niezliczonych lewitacji), św. Anieli z Foligno, św. Róży
z Limy czy współcześnie u Marty Robin.
Często chodziło o realną Komunię świętą przyjmowaną z rąk Zbawiciela (św.
Klemens, św. Katarzyna ze Sieny) czy też podawaną rękami Aniołów (św.
Bonawentura, św. Stanisław Kostka). Współcześnie należy przypomnieć także cud
eucharystyczny Fatimy, gdzie dzieci widziały krople krwi spadające z Hostii do
kielicha, trzymanego przez Anioła Portugalii, który przyniósł dzieciom Komunię
św., tłumacząc jakby ową wizję teologicznie: Bierzcie i pijcie Ciało i Krew
Jezusa Chrystusa, tak straszliwie znieważanego przez niewdzięcznych ludzi!
Wynagradzajcie za ich winy i pocieszajcie swego Boga. Jest jeszcze inny motyw
takiego ukazywania tajemnicy Eucharystii. To znaczenie Eucharystii dla naszego
zbawienia, o czym przypominała właśnie Maryja w Fatimie przez Anioła,
udzielającego dzieciom Komunii pod dwiema postaciami. Ten fakt przypomniał naukę
Chrystusa: Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go
wskrzeszę w dniu ostatecznym (J 6,54).
Można by odwrócić ten pewnik wiary, zadając pytanie: co dzieje się z tym, kto
nie spożywa Ciała i nie pije Krwi, bo utracił wiarę w Realną Obecność? Bo
głównie o wiarę tu właśnie chodzi.
Akt czystej wiary
Cud Eucharystii wymaga zawsze wiary, czystej wiary, bezinteresownej wiary.
Wierzę, więc uznaję widzialne za Niewidzialne. Wierzę obietnicom Boga, bo
zawierzyłem Jego Miłości. Dlatego cud Eucharystii jest dla mnie owocny. Czy cuda
eucharystyczne dają dowód na tę mistyczną przemianę, o której mówi sam Jezus,
gdy stwierdza, iż to "jest" Ciało Moje (por. Łk 22, 19; 1Kor 11,24)? Nie, bo sam
cud - z teologicznego punktu widzenia - nigdy nie jest dowodem, ale tylko
znakiem. Taka jest logika tajemnicy Wcielenia. Cuda eucharystyczne są po prostu
znakiem skierowanym do wierzących ludzi, w którym jest tylko odrobinę więcej
widzialności niż zwykle. Bóg to dopuszcza, byśmy w naszej słabości nie stracili
wiary w Niewidzialne, byśmy uwierzyli w Niewidzialne, a nie po to, by udowodnić
przedmiot naszej wiary. To dlatego Jan Paweł II, jeszcze jako arcybiskup
Krakowa, nawiedzając Lanciano we Włoszech (3.11.1974 r.), miejsce słynnego cudu
eucharystycznego (ok. 750 r.), napisał: Spraw, abyśmy w Ciebie bardziej
wierzyli, pokładali nadzieję i miłowali.
Wiara ma bowiem zawsze swoje próby, coraz to nowe, często niezliczone. Będziemy
zawsze wystawiani na kolejną próbę, nawet jeśli w danym przypadku uda nam się
zwyciężyć. Im mniej pewności w sercu, tym więcej trzeba zewnętrznych dowodów (S.
Kierkegaard, Pojęcie lęku). Zresztą kontekst konkretnych cudów eucharystycznych
odnosił się zawsze do konkretnych osób, które utraciły właśnie wewnętrzną
pewność. Były to najczęściej osoby, które wątpiły, czy nawet błądziły lub
upadały. Ludzie ci, widząc znak, doświadczali wewnętrznego widzenia Miłości
Boga. Tak też było właśnie w Lanciano, gdzie wątpiący zakonnik doświadczył
widzenia cudu, a następnie wewnętrznej, duchowej przemiany.
A jednak ilość zewnętrznych dowodów nie zawsze przechodzi w jakość wewnętrznej
pewności. Często zresztą pewność maleje proporcjonalnie do zewnętrznej
doskonałości dowodów. Doświadczenie wskazuje, że ludzie, którzy wpadli w obsesję
udowadniania wiary, są zawsze nienasyceni i bezskutecznie szukają coraz to
nowych znaków. Kryje się często w tej postawie zwykły upór niewiary, co wyraził
z afektem B. Pascal: Jak ja nienawidzę tego błazeństwa, aby nie wierzyć w
Eucharystię! Jeżeli Ewangelia jest prawdą, jeśli Chrystus jest Bogiem, jakaż w
tym trudność? (Myśli, 359 [402]).
Czysta wiara i bezinteresowne zaufanie do Boga są niezbędne także dlatego, iż
nawet jeśli można było wykorzystać osiągnięcia nauki i eksperymentalnie
potwierdzić fakt chemicznej czy materialnej przemiany w cudzie eucharystycznym,
nie jest to absolutny dowód na Bożą obecność. Prowadzono np. rzetelne i
szczegółowe badania ludzkiego Ciała i Krwi, które cudownie się ukazały w czasie
Mszy św. w formie fizykalnej, podczas słynnego cudu w Lanciano. Do dzisiaj można
zobaczyć (fot. na s. 12 i 13) zachowaną sieć naczyń tętniczych i żylnych czy
tkankę mięśniową właściwą mięśniowi sercowemu. Potwierdzono również prawdziwą
hematologiczną strukturę starożytnej Krwi z Lanciano. Jednakże w skomplikowanym
świecie materii, który sam w sobie jest tajemnicą, jest możliwe wyjaśnienie
alternatywne, jeśli nie teraz to w przyszłości. Niepewność pozostanie, jeśli
liczymy na zewnętrzne dowody. Cuda dokonujące się w materii mają pobudzić cuda
dokonujące się w sercu, w wymiarze duchowym, jak to właśnie stało się w Lanciano
i w wielu innych miejscach. Chodzi o to, by ponownie zaufać obietnicy Bożej, by
znowu przejść do poziomu czystej, bezinteresownej wiary. Jest to faktycznie
prawdziwy cud, który może czynić wielkie cuda.
ks. Aleksander Posacki SJ
tekst pochodzi z Posłańca Serca Jezusowego
Całość opracowałam, na podstawie wielu źródeł:
Internet,
czasopisma, książka- Joan Carroll Cruz "Cuda eucharystyczne"
Strona główna I
Coś dla ciała I
Coś dla ducha I
Miękkie i puchate I
Ciekawe linki I
Od autorki I
Mapa stron I
Nowości I
Księga
gości
Portal
Forum