ateizm |
Autor |
Wiadomość |
calicja
Użytkownik b. aktywny
Kraj:
Rangi dodatkowe:
Pomogła: 31 razy Wiek: 65 Dołączyła: 12 Gru 2010 Posty: 1516 Skąd: Warszawa
Medale: 1 (Więcej...)
|
Wysłany: Wto 13 Lis, 2012 13:09
|
|
|
czeremcha napisał/a: | Dziwne, jak bardzo ludzie nie potrafią się pogodzić z tym, że nie wszyscy są spod jednej matrycy...
| Nomen omen.... święte słowa .
|
_________________ moja galeria |
|
|
|
|
Kropla
Użytkownik małomówny
Kraj:
Autor tematu Dołączyła: 10 Paź 2011 Posty: 87
Medale: Brak
|
Wysłany: Śro 28 Maj, 2014 17:53
|
|
|
Witajcie po latach przerwy! Odkopię może ten starusieńki wątek, który zresztą sama zakładałam. Jako powrót do dyskusji, krótki cytat z maranty.
Maranta napisał/a: | Chce ktoś jeszcze coś o ateizmie, proszę bardzo, ale pomóżcie nam zrozumieć ten ateizm. Bez formułek słownikowo-encyklopedycznych wesoło mi
Bez dokopywania innym.
DMG uważa, że wielu ludzi źle rozumie / nie rozumie ateistów, więc jeśli ktoś chce pomóc zrozumieć, zapraszam.
Jednak nie na zasadzie, bo wy to, czy śmo.
Na zasadzie - ja żyję tak, ja uważam tak, z mojej strony to wygląda tak. Jestem ateistą od urodzenia, jestem ateistą od czasu gdy (ale też bez dokopywania innym osobom, nawet jeśli do odejścia od czegoś tam się przyczyniły - zwyczajna informacja, bez emocji).
Temat jest, można go wykorzystać mądrze.
Jeśli nie, to go zamknę, bo przyznam, że sama mam dość. |
Maranto, jestem bogatsza dzisiaj o kolejne 1,5 roku doświadczenia życia jako ateistka, a razem to już będzie... ze 4-5 lat, dokładnie nie pamiętam. Wcześniej było kilka lat agnostycyzmu, a przed nim kilka lat bardzo żarliwej wiary (choć nie popartej żadną prawie wiedzą nt. katolicyzmu, który wg siebie wtedy wyznawałam - co odzwierciedla w dużym stopniu stan wiedzy na ten temat i "wiary" otoczenia, w którym się wychowywałam). Przed żarliwą wiarą było dzieciństwo, w którym "religia" "wiara" czy "bóg" oznaczało, że "ktoś" mi o tym mówił i ja na słowo wierzyłam, że muszę chodzić do kościółka. Infantylne, wiem - byłam wtedy w końcu dzieckiem. Trudno jest mi dokładnie opisać, dlaczego czy jak przeszłam z gorliwej wiary do agnostycyzmu - ponieważ nie pamiętam tego. Mgliście kojarzę, że związane to było z tym, że wreszcie "przebudziłam się" i zaczęłam myśleć samodzielnie. Po wieloletnich rozważaniach stałam się ateistką. Początkowo zastanawiałam się, czy jest możliwe, bym kiedyś zaczęła znowu wierzyć. Dziś wiem, że nie, ponieważ moje osobiste przemyślenia nt. istnienia "istoty wyższej" wykluczają je. Jednocześnie wykluczona z mojego życia jest jakakolwiek religia oraz wszelkie przesądy - i jestem w tym bardzo konsekwentna.
Moim zdaniem religia lub przesądy (lub jedno i drugie) są używane w życiu przez ludzi dlatego, że je ułatwiają. Łatwo jest bowiem mieć z góry narzucony system moralny (nawet bardzo skomplikowany) lub algorytm postępowania (np. gdy widzisz czarnego kota =pech, spluń przez lewe ramię, pech zniknie, itp.). To taka "instrukcja obsługi" życia. Ja swoją hierarchię wartości zbudowałam prawie od zera (niektóre rzeczy, których mnie nauczono, po dokładnym przeanalizowaniu przyjęłam). Wciąż ją buduję, czasem metodą prób i błędów - nie wszystko bowiem da się rozważyć teoretycznie. Tak jak i schematy moich postępowań. To bardzo żmudna i czasochłonna praca. Dlatego czasem jest mi przykro, gdy ktoś usłyszawszy, że jestem ateistką stwierdza "ty jesteś niemoralna!" - bo to nieprawda i ta "łatka" jest mi w tym momencie przylepiana zupełnie bez sensu tylko na podstawie dziwnego stereotypu o ateistach.
Czasem słyszę też "Jesteś ateistką? Ty w nic nie wierzysz!" To także jest nieprawda. Ateizm to niewiara tylko w "istoty wyższe", bogów, jakichkolwiek. Przy tym w każdą inną rzecz można wierzyć. Ba! Ateista może być przesądny - to się nie wyklucza. Żeby wierzyć w przesądy jak ten z czarnym kotem czy liczbą 13 nie potrzeba wcale wierzyć w żadnego boga. Jeśli o mnie chodzi, to ja przesądna nie jestem, bo to zwyczajnie nieracjonalne. Ateista może wierzyć w duchy, kosmitów, elfy, krasnoludki, jednorożce i w co tylko sobie wymyślicie. Może też wierzyć w coś bardziej przyziemnego np. w to, że jak zarobi dużo pieniędzy, to będzie szczęśliwy (ludzie chyba nazywają to wiarą w pieniądze, ja bym raczej powiedziała, że to wiara w moc pieniądza). Może też wierzyć np. w miłość, szczęście, różne wartości, np. wartość rodziny. Dlatego bardzo nie lubię określenie "niewierzący" używane jako synonim "ateisty" (choć czasem nazywane są tak też osoby po prostu spoza danej religii, np. dla katolika muzułmanin może być niewierzącym). Wiem, to skrót myślowy, ale jednak używany w pejoratywnym znaczeniu brzmi często obraźliwie, nawet kpiąco ("ja jestem wierzący [lepszy], a ty niewierzący [gorszy]"). Osobiście wierzę w wiele rzeczy, np. we wspomnianą miłość, której zresztą doświadczam w życiu na co dzień Wierzę też w szczęście. A czasami zdarza mi się wierzyć w ludzi. A np. w życie po śmierci nie wierzę. I tak by można w nieskończoność wyliczać. Sądzę, że podobnie jest w przypadku teistów. Tak naprawdę teistę od ateisty może różnić tylko jeden pogląd (na istnienie boga) i jego konsekwencje - mogą też ich różnić dosłownie wszystkie poglądy. Może też być coś pomiędzy.
Przez te 4-5 lat bycia ateistką miałam okazje z różnymi osobami rozmawiać na ten temat, a także obserwować otaczających mnie teistów i ateistów. Jedno mogę powiedzieć na pewno: każdy jest inny. Ateizm to nie religia, więc nie można traktować każdego ateisty jako osobę, która wyznaje konkretne zasady czy wartości i powinna postępować tak i tak (vide: post mama72 na pierwszej stronie, w którym stwierdziła, że jej mąż nie może być ateistą, bo jest dobrym człowiekiem - zwykły błąd w rozumowaniu, niestety spotykany często). Tak samo nie każdy teista myśli czy zachowuje się tak samo, nawet jeśli np. twierdzi że jest katolikiem, to w rzeczywistości nie musi nim tak naprawdę być. Znam i wciąż spotykam osoby, które katolikami są "na zewnątrz", "na pokaz", choć wewnętrznie nie zgadzają się z naukami Kościoła, przykazaniami itd. Coraz lepiej jednak rozumiem, skąd się bierze u ludzi takie podejście, że za daną etykietką MUSI iść konkretny wzorzec zachowania (w mniemaniu obserwatora) - niestety, rządzą nami stereotypy. Mną czasem też, ale ponieważ w tym i paru innych życiowych tematach na własnej skórze odczułam ich niesprawiedliwość i bezsensowność, dziś już stereotypy traktuję podobnie jak przesądy - są one nieracjonalne, więc jeśli chcę wiedzieć, jaka jakaś osoba jest, zawsze muszę ją przynajmniej trochę poznać. I myślę, że z tego wiele z Was zdaje sobie sprawę, ale - podobnie jak i ja - czasem o tym zapominacie.
Uch... rozpisałam się już niemiłosiernie, ciekawe, czy ktokolwiek będzie miał siłę i ochotę to czytać. Chciałam jednak napisać jeszcze jedną, ostatnią rzecz.
Przez te rozmowy zorientowałam się już, że osobie, która wierzy w boga/bogów i nie miała w swoim życiu okresu bycia ateistą lub choćby agnostykiem jest bardzo trudno zrozumieć ateistę, natomiast łatwiej jest ateiście bez epizodów teizmu zrozumieć teistę. Dlaczego? Bóstwa zostały wymyślone przez ludzi z braku odpowiedzi na ich pytania. (W tym momencie osoby głęboko wierzące być może oburzą się, bo przecież "ich bóg/bogowie istnieją naprawdę", lecz skoro mówię o swoim punkcie widzenia, to nie będę udawała, że myślę inaczej. Zachęcam do nie zniechęcania się i czytania dalej, bo koniec jest bliski!) Natomiast taki ateista nie uznaje tej odpowiedzi. To, co dzieje się w głowie ateisty na temat bóstw jest bardzo trudne do wytłumaczenia. Na pewno są takie rzeczy, o których słyszeliście, ale w nie nie wierzycie - np. krasnoludki, jednorożce, kosmici. "No tak, ale one przecież nie istnieją, są tylko w bajkach" być może odpowiecie teraz sobie. To mniej więcej tak, jak ja myślę o bogach. Łatwo jest katolikom myślec w ten sposób o Zeusie albo Sziwie, prawda? No, a ja tak myślę o Jehowie, Allahu, Jezusie. Choć tak naprawdę przez ogromną większość czasu w ogóle nie myślę o żadnym z nich, bo jestem zajęta życiem Oni nie istnieją. Dosłownie. Szkoda mi więc tracić czas na myślenie o czymś, co nie istnieje. Nie ma w moim życiu także modlitwy. Jest rozmowa z samą sobą, podobna do rozmów z innymi ludźmi. Takie zwyczajne przemyślenia, które pewnie też miewacie. Tematu boga/bogów nie ma po prostu w moim życiu. Mam znajomych, bardzo wierzących chrześcijan, takich naprawdę wierzących, a nie na pokaz. Szanuję ich za to, że są przynajmniej uczciwi ze sobą, trochę też ich nie szanuję za wiarę w wymyślonego przyjaciela i każde słowo z pewnej starej książki - to są po prostu takie argumenty, przez które nie mogę ich traktować do końca poważnie. Często rozmawiają sobie ze sobą o swojej religii i ich Bogu, zdarza mi się przysłuchiwać tym rozmowom, ale ten temat po prostu mnie nie interesuje.
Nie jestem pewna, czy to pomaga Wam zrozumieć, o co mi chodzi, ale mam nadzieję, że tak. Jakby co, możecie dopytywać i dorzucić coś od siebie Moglibyśmy się nawet pobawić w "100 pytań do ateisty", ale, jak wspomniałam wyżej, każdy ateista jest inny, więc na każde pytanie odpowiedziałby pewnie inaczej.
I mam jeszcze prośbę, żeby nie poruszać tutaj (tak, jak to było wcześniej) tematu religii czy katolicyzmu w tak dużym stopniu, bo w końcu wyszło na to, że w wątku o ateizmie jest więcej wykładów na temat katolicyzmu, niż w ogóle wspomnień o ateizmie. Nie o to tu chodzi, o katolicyzmie przecież możecie mówić w innych wątkach.
Gratuluję wszystkim, którzy dotrwali do końca.
|
|
|
|
|
chesseva
Użytkownik średnioaktywny
Kraj:
Rangi dodatkowe:
Pomógł: 2 razy Dołączył: 28 Mar 2012 Posty: 225
Medale: Brak
|
Wysłany: Czw 29 Maj, 2014 10:53
|
|
|
Myślę, że napisałaś jasno i dobrze się to czyta. Sądzę też, że myślałabym podobnie do Ciebie, gdybym nie została wychowana po katolicku (ale z wiarą a nie dla tradycji) i/albo gdyby nie zdarzył się jakiś cud, przez który mogłabym zacząć wierzyć.
A z ciekwości pytanie nr 1 do ateisty: czy dla Ciebie Jezus był postacią historyczną, czy nie było go w ogóle?
|
|
|
|
|
czeremcha
Użytkownik aktywny
Kraj:
Rangi dodatkowe:
Pomogła: 31 razy Dołączyła: 16 Kwi 2012 Posty: 441
Medale: Brak
|
Wysłany: Czw 29 Maj, 2014 18:52
|
|
|
W moim mniemaniu - mógł być postacią historyczną, choć nie ma niezbitych dowodów na jego istnienie jako pojedynczego człowieka.
To tak, jak z Homerem - jedni twierdzą, że była taka osoba, inni - że jego dzieła to coś w rodzaju "pracy zbiorowej", poematu utrwalonego w drodze przekazów /tak jak nie sposób ustalić nazwisko autora pieśni ludowych/.
Czyli - nie wykluczam, że była taka osoba, której postać obrosła z czasem legendami i ubarwieniami, a może było kilku takich twórców nowej wiary, którzy zebrani zostali z czasem w jedną postać. Musimy pamiętać, że były to czasy nie takie jak teraz, kiedy w mgnieniu oka informacja obiega cały świat, w dodatku nie zmieniona po drodze. Słowne przekazywanie informacji siłą rzeczy daje takie skutki jak plotka /czyli obrasta w nieprawdę/ albo zabawa w głuchy telefon /kiedy jest bez złej woli przekręcana i deformowana/. W dodatku upływ czasu, potrzebnego do rozprzestrzenienia się jakiejś wiadomości powodował, że nie sposób było weryfikować jej prawdziwość - podejrzewam, że nie praktykowano tego w ogóle
W końcu - wszyscy wierzyli - ba, widzieli czarną wołgę krążącą ulicami miast w nie tak znów odległych czasach
Ania
|
_________________ http://u-czeremchy.pl/
http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/ |
Ostatnio zmieniony przez czeremcha Czw 29 Maj, 2014 18:53, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Kropla
Użytkownik małomówny
Kraj:
Autor tematu Dołączyła: 10 Paź 2011 Posty: 87
Medale: Brak
|
Wysłany: Czw 29 Maj, 2014 23:58
|
|
|
Do tego, co napisała czeremcha dorzucę tylko, że wobec wielu "postaci historycznych" można mieć wątpliwości co do ich istnienia lub co najmniej do tego, czy historie ich życia to fakty czy legendy - minęło po prostu zbyt wiele czasu, by stwierdzić cokolwiek na 100%. Postacią już dziś historyczną jest Jan Paweł II - pamiętam go, wiem, że istniał, ale już na jego temat krążą różne historie, dla jednych święty (w sensie ideał człowieka, nie w sensie kościelnym), dla innych niekoniecznie. Zresztą niedawno zmarły Wojciech Jaruzelski budzi jeszcze większe kontrowersje - a zaledwie tydzień temu można było z nim porozmawiać i dowiedzieć się, jak było. Ale "historię piszą zwycięzcy", a dziś zwycięzcami mienią się ludzie III RP, a przegranym jest PRL - mówiąc bardzo ogólnie.
Bez względu na to czy Jezus był postacią historyczną czy nie - niczego to nie zmienia w moim życiu, jest to temat kompletnie nieistotny.
|
Ostatnio zmieniony przez Kropla Pią 30 Maj, 2014 00:06, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
adelajda80 [Usunięty]
|
Wysłany: Wto 11 Lis, 2014 20:45
|
|
|
Witam serdecznie. Lepiej być wierzącym. Ja wierzę w Boga i dlatego lepiej się żyje na ziemi. Liczę, \że kiedyś spotkam sie z moimi rodzicami, którzy już nie żyją w innym świecie.
To ,z ę ateista nie wierzy w życie pozagrobowe-jego spraaa-ale niech sobie pomyśli- jak mógł świat powstać, człowiek itd
|
|
|
|
|
czeremcha
Użytkownik aktywny
Kraj:
Rangi dodatkowe:
Pomogła: 31 razy Dołączyła: 16 Kwi 2012 Posty: 441
Medale: Brak
|
|
|
|
|
vichta
Użytkownik b. aktywny Marzena
Kraj:
Rangi dodatkowe:
Pomogła: 104 razy Wiek: 58 Dołączyła: 10 Cze 2014 Posty: 1943 Skąd: Piotrkow Tryb/Oxford
Medale: 1 (Więcej...)
|
Wysłany: Wto 11 Lis, 2014 22:57
|
|
|
adelajda80 napisał/a: | Lepiej być wierzącym |
Dlatego, ze Ty tak twierdzisz?
adelajda80 napisał/a: | ale niech sobie pomyśli |
Uwazasz, ze ateisci nie mysla?
Mialam nie brac udzialu w tej dyskusji, ale mnie zagotowalo.
adelajda80, gratuluje debiutu na Forum.
|
|
|
|
|
czeremcha
Użytkownik aktywny
Kraj:
Rangi dodatkowe:
Pomogła: 31 razy Dołączyła: 16 Kwi 2012 Posty: 441
Medale: Brak
|
|
|
|
|
japoneczka01
Użytkownik b. aktywny
Kraj:
Rangi dodatkowe:
Pomogła: 118 razy Dołączyła: 04 Paź 2010 Posty: 1901 Skąd: Tarnów
Medale: 1 (Więcej...)
|
Wysłany: Czw 13 Lis, 2014 16:40
|
|
|
vichta jesteś nie do podrobienia, jak coś powiesz to idzie w pięty. I dobrze - tak trzymaj.
|
|
|
|
|
Kropla
Użytkownik małomówny
Kraj:
Autor tematu Dołączyła: 10 Paź 2011 Posty: 87
Medale: Brak
|
Wysłany: Pią 05 Gru, 2014 15:15
|
|
|
adelajda80 napisał/a: | Witam serdecznie. :cmoknięcie: Lepiej być wierzącym. Ja wierzę w Boga i dlatego lepiej się kazanie żyje na ziemi. Liczę, \że kiedyś spotkam sie z moimi rodzicami, którzy już nie żyją w innym świecie. :hahahihi:
To ,z ę ateista nie wierzy w życie pozagrobowe-jego spraaa-ale niech sobie pomyśli- jak mógł świat powstać, człowiek itd |
O i to jest dobra iskra, żeby kontynuować temat. Widzę wiele możliwych powodów, przez które ludzie wierzą: w boga/bogów, życie po śmierci (kontynuację, reinkarnację), dogmaty religii. To nie jest przecież tak, że ludzie "wierzący" są po prostu głupi i naiwni i dają się nabierać, jak niektórym może się wydawać. Po prostu takie podejście do życia ułatwia czasem jakiś jego trudny aspekt. Tu mamy przykład "żyje się lepiej[...] wierzę, że spotkam jeszcze swoich rodziców". Łatwiej jest żyć, gdy ktoś bliski umrze, myśląc, że to tylko tymczasowe rozstanie i jeszcze się zobaczymy lub myśląc, że żyje teraz jako ktoś inny gdzies tam na świecie (reinkarnacja). To, że ktoś jest ateistą też nie musi oznaczać, że w to nie wierzy - bo akurat brak boga nie wyklucza życia pozagrobowego.
Tak samo istnieją inne aspekty, które wiara nie tylko w boga, ale też po prostu w jakieś dogmaty, a nawet przesądy, teoretycznie ułatwia. Czy tak bardzo się różni stwierdzenie, że mam pecha, bo jest 13 dzień miesiąca i piątek od stwierdzenia, że nie idzie mi coś, bo bóg poskąpił mi talentu, bo nie jestem do tego przeznaczona, bo to zła karma? Tylko mamy taką dziwną kulturę, że można śmiać się lub okazywać niedowierzanie, jak ktoś powie "zła karma", "13sty w piątek" lub "przeznaczenie", a jak powie "bóg tak chciał" to już absolutnie nie, bo to jest nawet karalne jako "obraza uczuć religijnych". Nie wolno podważać czegoś, co ktoś nazwie religią, nawet jeśli to jest absurdalne. A z ateistycznych poglądów można się wyśmiewać, można próbować je podważać, nawracać, bo przecież "ateista nie ma uczuć religijnych" ani poglądów. Ech... szkoda słów.
Ja żyję bez tych ułatwień w postaci zwalania moich losów na czynniki zewnętrzne od boga po czarnego kota. Jedynie czasem zastanowię się, jeśli coś wskazuje na ludzką zawiść lub głupotę, bo akurat ludzie są znaczącym czynnikiem wpływającym na nasze losy. Nie jest mi przez to łatwiej, bo polegam na sobie i swoim umyśle i działaniu. Biorę 100% odpowiedzialności za swoje życie.
Mogłabym jeszcze pisać , ale chyba już i tak znowu za długo . Zapraszam do dalszej dyskusji.
czeremcha napisał/a: | To pewnie jej pierwszy i ostatni post
Ania |
No i zgadłaś. Konto usunięte.
Zimowo choć bezśnieżnie, więc wysyłam wam słoneczko:
|
Ostatnio zmieniony przez Kropla Pią 05 Gru, 2014 15:16, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
maranta
Kraj:
Pomogła: 68 razy Wiek: 57 Dołączyła: 01 Cze 2005 Posty: 5993 Skąd: Gdynia
Medale: 2 (Więcej...)
|
|
|
|
|
silvarerum
Milczek
Kraj:
Dołączył: 06 Mar 2014 Posty: 2
Medale: Brak
|
Wysłany: Śro 25 Lut, 2015 10:55
|
|
|
Kropla napisał/a: | Moim zdaniem religia lub przesądy (lub jedno i drugie) są używane w życiu przez ludzi dlatego, że je ułatwiają. Łatwo jest bowiem mieć z góry narzucony system moralny |
Ja króciutko, bo się śpieszę, ale temat mnie zainteresował, zwłaszcza wypowiedź Kropli - podana rzeczowo i spokojnie.
Człowiek postrzega rzeczywistość całym sobą, a nie tak jak by chciał - czysto rozumowo - stąd na jego ocenę wpływa wiele rzeczy, włączając w to własne doświadczenia, przemyślenia, sympatie, antypatie, itd. Stąd Twoja mylna ocena co do religii i zasad "narzucanych z góry" - nic bardziej mylnego - ułatwiają życie tylko pozornie. Z racji tego, że jesteś ateistką, Kroplo, nie mogę zaproponować Tobie eksperymentu, żebyś spróbowała żyć w zgodzie z 10 przykazaniami, ale tak na poważnie. Nie jest łatwo, bo mało kto jest świętym za życia.
Poza tym wiara ani nie wyklucza ani też nie zwalnia z używania rozumu, a każdy bierze w 100% odpowiedzialność za swoje życie (bo z tego życia sam będzie zdawał sprawę).
Z pewnym sceptycyzmem podchodzę do tego, gdy ktoś mówi, że wypracował sobie system wartości "ode zera". Taka rzecz byłaby możliwa u dzikich plemion na bezludnej wyspie. Wszędzie indziej, w każdym innym przypadku, chcąc nie chcąc, mimowolnie nasiąkamy kulturą, tradycjami, ogólnie rzecz biorąc tym wszystkim co nas otacza. Tym co wypracowały i przetestowały pokolenia przed nami. Nihil novi sub sole.
--------
Co do istnienia Jezusa - historycy nie podają już w wątpliwość jego istnienia - tej konkretnej osoby, a opisy egzekucji znajdują się w źródłach najbardziej poważanych autorów pogańskich i żydowskich. Opinie zarówno pochlebne, jak i niepochlebne dają pełen obraz początków chrześcijaństwa. Wystarczy przywołać tutaj Tacyta, Józefa Flawiusza, Swetoniusza, Pliniusza Mł., Celsusa. Jezus wspominany jest nawet w żydowskim Talmudzie. Podważanie tych dzieł to "robota" lewicy heglowskiej - a tutaj już nawet Britannica pisze o tym fakcie, że zakwestionowano historyczność postaci Jezusa bez dostatecznych podstaw.
Istnieje jeszcze nierozwiązana kwestia odkrytego niedawno ossuarium św.Jakuba.
Pozdrawiam
|
Ostatnio zmieniony przez silvarerum Wto 17 Mar, 2015 09:15, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Josua
Milczek
Kraj:
Dołączył: 08 Maj 2015 Posty: 3
Medale: Brak
|
Wysłany: Pon 18 Maj, 2015 13:03
|
|
|
Ja wierzę w bOga bo jakoś nie wyobrażam sobie,że mnie nie będzie po śmierci.
|
|
|
|
|
czeremcha
Użytkownik aktywny
Kraj:
Rangi dodatkowe:
Pomogła: 31 razy Dołączyła: 16 Kwi 2012 Posty: 441
Medale: Brak
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Ponieważ na forum pojawia się coraz więcej
materiałów, zdjęć, itp.,
proszę każdego, kto będzie miał jakiekolwiek zastrzeżenia odnośnie
naruszenia praw autorskich o kontakt ze
mną.
Postaram się jak najszybciej materiały tego typu usunąć lub jeśli to
będzie możliwe uzyskać zgodę na ich publikację.
Jednocześnie informuję, że administrator forum nie
odpowiada za treść wypowiedzi innych użytkowników,
a tym samym nie może być pociągany do odpowiedzialności za owe wypowiedzi.
maranta
|
| Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 26 |
|
|