Menu główne:


Strona główna
Coś dla ciała
 Coś dla ducha
Miękkie i puchate
Zielono mi
Ciekawe linki
Od autorki
Mapa stron
Nowości
Księga gości

Portal
Forum

Menu
Coś dla ciała:
Coś dla ciała

Szydełko:
Wzory
Szkółka
Oznaczenia graficzne
Modelowanie dzianiny

Słownik

Druty:
Wzory
Szkółka
Oznaczenia graficzne
Modelowanie dzianiny

Słownik

Frywolitka:
Szkółka
Przybory, nici
Moje schematy

Galeria:
Moje robótki
Biżuteria frywolitkowa

Kanał na YouTube

Mój BLOG

Forum

Nowe tematy na Forum:

Kontakt:

maranta1@o2.pl
tlenmaranta gg4385295
Statystyki:
Liczniki na bloga
Reklama:
 
Wspomnienia drutowe...

 

Niewiele tego będzie. O tym jak zawarłam znajomość z drutami napisałam już we wspomnieniach szydełkowych, więc nie będę tu powtarzała przygody z sąsiadem i jego ściągaczami :)

Tak, pierwsze były ściągacze do kurtki.

Kolejne były...

W domu miałam tylko dwa druty z żyłką i nic więcej. Oba druty dostałam od cioci.
Jeden był cieniutki z plastikową żyłką a drugi grubaśny i ta jego "żyłka", to była fest żyła, bardzo sztywna, skręcona z kilku, chyba z ośmiu metalowych żył. Masakra, jednak dla chcącego...

Ponieważ miałam tylko te dwa druty, więc od razu wyszperałam jakieś ściegi na dwa sweterki. Na cienkich zaczęłam robić bluzeczkę kimonową - od rękawa do rękawa, w poprzek.
Na grubych zaczęłam gruby sweter męski we wzór plecionki.

Nie bałam się warkoczy itp. choć nigdy wcześniej nie robiłam niczego poza oczkiem prawym i lewym w ściągaczu :)

Tym sposobem powstały dwa pierwsze moje produkty druciane ;)

Sweter dla taty -

(tak, on urodził się jako pierwszy, uczyłam się jednocześnie reglanu, wszywania zamka, dziergania kieszeni..., fason wymyśliłam sama, jedynie ścieg plecionki i opis wykonania miałam z książki)

Nie wiem jak sobie poradziłam z tym grubym drutem, teraz wystarczy, ze przypadkiem się go dotknę, to gęsiej skóry dostaję.
Trudno mi też uwierzyć, że porwałam się na takie swetrzysko z prawie zerową wiedzą na temat robienia na drutach!
Jednak ta plecionka tak bardzo mi się spodobała, ze musiałam, zwyczajnie musiałam :)
To była niezła szkoła...

Zaraz jako kolejna spadła z cienkich drucików kimonowa bluzeczka.
To już była łatwizna.

Jedyny problem, to to, że robiłam oba te dziergadła jednocześnie i trudno było mi się przestawiać z grubaśnych drutów na cienkie.


Takie były moje początki. Kolejne powstały skarpetki a potem to już lawinka ruszyła :)

Cudowałam z resztek włóczek. Niekiedy pojawiał się też jakiś niby hafcik - np. taki resztkowiec z hafcikiem -

Masakra, ale liczy się pomysł. Tylko, ze pomysłu to ja żadnego nie miałam, pojawiał się stopniowo w trakcie robienia, gdy skończyłam plecy i zostało mi bardzo mało włóczki, musiałam kombinować ;)

Więcej nie mam o czym pisać, chyba, że sobie coś przypomnę, to skrobnę ;)


 

 


Strona główna I Coś dla ciała I Coś dla ducha I Miękkie i puchate I Zielono mi I Ciekawe linki I Od autorki I Mapa stron I Nowości I Księga gości
Portal   Forum