Dzieciaki Kacpra- czyli wnuczęta Kizi
Jak już pisałam Kacperek zamieszkał u mojego
sąsiada.
W tym samym domu mieszkała też spora rodzinka (osobne wejście), która wyjechała
na stałe do Anglii, został tylko dziadek. Na dwa tygodnie przed wyjazdem dzieci
sprowadziły do domu malutką i śliczną koteczkę- Penelopę.
Penelopa trzymała się domu, jedynym towarzyszem jej zabaw został Kacperek.
Gdy skończyła pół roku doczekali się czwórki dzieciaczków.
Z relacji dziadka-sąsiada dowiedzieliśmy się, że jest jedna dziewczynka i trzech
chłopaczków- Sofinetka, Zorro, Rademenes oraz Dyżurny, który niedawno został po
prostu Dyziem..
Proponowałam pomóc rozdać młode gdy troszkę podrosły, jednak właściciel
postanowił je zostawić.
Wiosną tego roku maluchy coraz częściej zaczęły się pojawiać u nas.
Dziadek pojechał na 2 miesiące do Anglii w odwiedziny do swojej rodziny.
Wszystkie kociszony zostały na naszym garnuszku i na naszych pieszczotach.
Okazało się, że Penelopa już na dniach będzie znowu rodzić.

Mordeczka obok należy do Penelopy- dziewczyny Kacperka i matki jego dzieci,
jakby na to nie patrzeć jest to synowa Kizi

Największa bomba wybuchła w momencie gdy naszym oczom ukazał się
potężny brzuch Zorra i Rademenesa... w tym momencie nie było już wątpliwości...
Zorro został Zoriną a Rademenes- Radą.
Jedyne usprawiedliwienie- to sąsiad-Dziadek im pod ogony zaglądał a nie ja :(
Na poniższych fotkach widać karmienie kociszonków. Zdjęcia
robione na dwa dni przed porodem Penelopy.

Kacperek też się załapał...







Kacper odpoczywa a niżej widać jego synka Dyżurnego czyli
Dyzia

Dyzio, to śliczny kociszonek, bardzo podobny do ojca, brak mu
tylko łatki pod nosem.
Bardzo mądry i dobrze ułożony. Od wczesnej młodości zawsze stał
na warcie, gdy tylko dawaliśmy coś do jedzenia od razu zwoływał rodzeństwo i
dlatego został Dyżurnym.
Niżej Penelopa już po porodzie a w tyle Sofinetka

Jak widać, karmienie łyżką kociszonom całkiem się spodobało










Na kolejnej fotce Penelopka wywaliła jęzor- czy taka głodna i
chce jeszcze, czy zła, że jedzonko się kończy...

Wszystkiemu przygląda się babcia Kizia...

... i dziadek Smutny, który już wtedy był chory i pożył jeszcze
tylko około miesiąca.

Sąsiad-Dziadek wrócił z Anglii i wszystko wróciło do normy,
jednak nie wiem jak sobie wyobraża dalej sytuację tych kotów.
Zajmuje się nimi dobrze, to prawda, tylko, że dziewczyny po raz kolejny są w
ciąży a wszystkie argumenty zbywa- jakoś to będzie...
Chciałabym, żeby choć dziewuszki znalazły dom, są takie miłe,
kochane. Jednak nie mogę rozdawać nie swoich kotów.
Wiadomość z ostatniej chwili- Dyzio szturmem się do mnie
wprowadza.
Po raz pierwszy przyszedł do mnie na balkon razem ze swoim
dziadkiem Smutnym.
To była ostatnia wizyta biednego Smutasa- dwa dni później (25.05.2007), już
ciężko chory, zdechł.


Niżej ostatnie, pożegnalne zdjęcie Smutnego- dobry, spokojny i
nieprzekupny- do końca nie pozwolił się nikomu dotknąć- kot... Ojciec wszystkich
dzieci Kizi i Mizi.
Widać jak bardzo już był chory.

Dyzio przyszedł na drugi dzień przez balkon już sam, rozciągnął
na moim wyrku i... tak mu już zostało.
Jest codziennym gościem, nawet i co nocnym. Teraz wszystko zależy od babci-Kizi.
Toleruje go, nawet go lubi trochę choć nie lubi się do tego przyznawać.
Na dniach się wyjaśni czy Dyzio zachowa status "gościa" czy
zostanie domownikiem ;)
Poniżej moje wyrko z zawartością-









Dyzio przeniósł się do drugiego pokoju...





Dalej
(Figa i Daktyl)

|