Sześcioraczki Kizi

28.06.2005 Kizia urodziła sześcioraczki.
Wszystko o porodzie można przeczytać
TUTAJ
Urodziło się trzech panów- Gato, Pedro i Maksio i trzy panie-
Ada, Iva i Bela
Najsłodszą przylepką była Ada, cały czas by się tuliła. Reszta
też to uwielbiała, oczywiście, ale Ada biła rekordy, pierwsza
pędziła do nas.
Zresztą do wszystkiego była pierwsza, pierwsza nauczyła się
korzystać z kuwetki, pierwsza jadła samodzielnie. Bardzo
inteligentny i kochany kociak.
A oto i Adusia

Poniżej późniejsze fotki Ady

Adusia trafiła do bardzo sympatycznej Pani z Gdyni (12.08.2005).
Początkowo były problemy w kontaktach Ady z troszkę starszą
kotką Majką.
Jednak z czasem udało się dojść kotkom do porozumienia.
Poniżej aktualne fotki Adusi.
.jpg)
Niżej z Majką

Najnowsze wieści o Aduni (29.12.2005), oto co pisze o niej jej
Pani:
"Adusia jest przesympatyczną kicią, jest bardzo towarzyska,
choć nie bardzo lubi przesiadywać na rękach ani innych
pieszczot, to jednak chodzi za mną krok w krok, razem ze mną
gotuje, prasuje, pierze, czyta, leży na biurku kiedy przy nim
siedzę, gania pianę z brzegu wanna kiedy się kąpię:)
Z Mają już się w ogóle nie kłócą, niestety Maja jest obrażalską
kotką i bardzo źle znosi sympatyczny sposób bycia Ady:),
polubiła samotność.
[...]Adusia jest małym żarłoczkiem i jest już śliczną pyzunią.
Zanim się otworzy saszetkę Ada już ją wyrywa z rąk.
Adusia jeszcze jedną posiada śmieszną cechę, bardzo lubi czystą
kuwetkę. Mam wrażenie że ze zrobieniem kupki czeka aż jej
posprzątam, bo jak tylko to zrobię to Adusia wskakuje do
wychodka w wiadomym celu i... znów trzeba posprzątać.:)
Bardzo, bardzo się cieszę że Adusia jest z nami, wydaje mi się
że Ada się również cieszy.
Aha, nie wiem czy wspomniałam, że Ada baaardzo lubi oglądać
piłkę nożną.
To akurat mam nawet uwiecznione, załączam zdjątko. Adusia siada
przed telewizor nie na pięć czy dziesięć minut tylko na ponad
pól godziny i razem z moim mężem oglądają mecz.
A pierwsze spotkanie ze śniegiem, z dużą ilością śniegu przeżyła
wczoraj na balkonie, siłą trzeba ja było z balkonu ściągać a i
ciężko było to robić patrząc jak się śniegiem bawi, tylko z
obawy że się przeziębi zabraliśmy ją z balkony.
Prześmieszny, przesympatyczny kotek."
Poniżej fotka Aduni oglądającej mecz. Widać, jaki z niej
wytrawny kibic ;)
.jpg)
"Piszę w strasznej sprawie, jest mi szalenie smutno i przykro,
ale Ada
trafiła do schroniska, dwa dni temu. Powiłam maleństwo, które
okazało się
być uczulone na sierść i musieliśmy natychmiast pozbyć się
zwierząt z domu.
Dziecko jest dla mnie najważniejsze, z pękającym sercem
zawiozłam kotki do
schroniska. Pani Maranto błagam, niech ją Pani stamtąd
zabierze... Dzwoniłam
dziś zapytać się jak się przystosowały Maja i Ada, niestety
przeżywają
stres, nie jedzą, nie piją, jak tak dalej pójdzie przestaną
prawidłowo
funkcjonować nerki, wątroba.. Niech Pani ratuje Adę, nie mam
śmiałości
prosić o pomoc dla Maji, może zna Pani kogoś kto przygarnąłby
czteroletnią
uwielbiającą pieszczoty kotkę, sama też będę szukała właściciela
przez
internet. Ada jest przesympatyczna, zupełnie nie uciążliwa,
proszę ją
przygarnąć, serce mi się kraje na myśl, że ten przesłodki kociak
musi
siedzieć w klatce w schronisku. Proszę o kontakt, jakby
potrzebowała Pani o
coś zapytać to mój numer telefonu 694486822, proszę puścić
sygnał ja
oddzwonię.
Z nadzieją pozdrawiam, Magda.
ps. numer Ady w schronisku to 172/08 lub 173/08. Jeden z nich
jest Ady a
drugi Maji."
i jeszcze parę sów o Adusi i Majce-
" Powiem kilka słów o każdej z kotek. Ada jak juz pisałam jest
słodkim kociakiem, mimo swoich trzech lat sprawia wrażenie
ciągłego kociątka, często mówiliśmy do Niej dziabąg bo ma takie
często niezgrabne ruchy. Do niedawna raczej nie lubiła
przesiadywać na rękach, ale od jakiegoś czasu zrobiła się
pieszczochem. Dostarcza naprawdę wiele radości. Maja natomiast
ma cztery lata i pewne nawyki, nie lubi kiedy jakieś drzwi w
domu są zamknięte, nie musi we wszystkich pomieszczeniach
siedzieć ale musi mieć do nich wgląd, nie przepada za
konkurencją raczej woli być jedynym odbiorcą pieszczot, a
pieszczoch z Niej wielki, dlatego właścicielem Jej powinna być
osoba która miałaby dla Niej wystarczająco dużo czasu. Maja gdy
nie otrzyma dziennej dawki pieszczot głośno się ich domaga, ale
gdy się Ją głaszcze słodko mruczy. Tym bardziej jest mi żal
wiedząc że teraz nikt Jej juz nie pogłaszcze:(. Maja jest
wysterylizowana, Ada nie. Ada miała być wysterylizowana w
najbliższym czasie, niestety nie zdążyliśmy. Jestem do
dyspozycji jeśli potrzeba będzie jakiś informacji. Bardzo proszę
popytać kogo się da, ogłoszenia nie przynoszą skutku (ale nadam
je znowu), w Pani moja nadzieja."
Każdego kto może pomóc i ma wielkie
i dobre serce ja również proszę o pomoc.
Iva i Bela- nieodłączna para.
Obie kociczki były bardzo miłe, obie same sobie wybrały nowych
właścicieli.
Tak po prostu wchodząc im na kolana...

i starsze... ale ciągle razem

Ivunia wybrała sobie (10.08.2005) Pana z Gdańska. W nowym domu
zyskała kumpelę- myszkę.
Mam taką cichą nadzieję, ze myszka jeszcze żyje...
Natomiast Belusia pojechała razem z braciszkiem Pedrem aż do
Warszawy (20.08.2005).
W drodze do stolicy kociaki sprawowały się znośnie, Beluśka
troszkę marudziła.
Na miejscu w nowym domku zajęły się zabawą, szczęśliwe, że są razem.
Z tego co wiem nadal sprawują się dobrze i są szczęśliwe.
A oto i Pedro
Śliczny kocio...

Późniejsze fotki

24.12.2005 otrzymałam najświeższe wieści o Beli i Pedrze z
Warszawy-
"Kociaki są już bardzo duże, Pedro je bardzo dużo i bardzo
głośno oraz bardzo szybko (czasami ma czkawkę), spieszy się bo
zjada również jedzenie Belusi.
Belusia jest słodką i delikatną panienką, która uwielbia być
noszona na rękach oraz lubi jak się ją całuje."
Prawdopodobnie niedługo Pedruś będzie miał kastrację.
Trzymam kciuki i wierzę, że wszystko będzie dobrze.
Gato, kociak z hiszpańską bródką


11.08.2005 Gato wraz z nową Panią i Panem pojechał do Wejherowa.
Jego Państwo są z niego zadowoleni, z nadesłanych fotek widać,
ze on również jest szczęśliwy.


22.12.2005 otrzymałam nową wiadomość o Gatku-
"Gatuś ma się dobrze, wczoraj został
wykastrowany , dochodzi do siebie."
Gato- Życzę zdrówka :)
****
Oj, dawno nic nie pisałam...
Osoby, które zaglądały do mojej księgi gości pewnie znają już
smutną wiadomość-
Gato odszedł do Krainy Wielkich Łowów.
Oto co napisała jego Pani w księdze 23.04.2007 -
"Witam, z ogromnym żalem pragnę poinformować, że wczoraj
tragicznie zginął Gato, ten piękny kocio z hiszpańską bródką.
Był sympatycznym, wesołym kotkiem o nieprzeciętnym charakterze!
Zawsze pozostanie w naszych sercach..."
Więcej o biednym kotku dowiedziałam się z maila -
"Gato bardzo lubił wychodzić z
domu wieczorami, nie dało się go więzić w domu, bo piszczał i
płakał, że chce wyjść. Wychodził ok. 18.00 po 3-4 godz. zawsze
wracał. Nie tym razem. Szukaliśmy go 2 dni i ślad po nim
zaginął, wiedziałam, ze stało się coś złego, bo on zawsze wracał
do domu. I w niedzielę zobaczyłam, jak leży na trawie przy
miejscu parkingowym dla inwalidów, po prostu nie widziałam go
szukając bbo wczesniej stał tam samochód. Podejrzewam, że
siedział pod samochodem i ten nagle ruszył i potracił Gata, a
potem położył go na tej tyrawie. Pragnę Pani powiedzieć, że był
to niezwykły kot, radosny i wyjatkowo bystry, dlatego do tej
pory nie możemy z mężem uwierzyć, że już go nie ma... Tak jak
pisałam wniósł wiele radości do naszego domu i nigdy mu tego nie
zapomnimy. Mam też nadzieję, że miał szczęśliwe życie, chociaż
krótkie."
Bardzo współczuję...
***
Maksio- ostatni z sześcioraczków. Prześliczny kotek,
który miał wielkie powodzenie, wiele osób chciało go wziąć do
siebie...
Trafił do cudownych właścicieli, niczego mu nie brakowało.
Niestety nie było mu pisane długie życie...

Kociak był zdrowy, rozwijał się prawidłowo...
Uwielbiał brykać i dokazywać...


.jpg)
22.08.2005 Maksio pojechał z nowym Panem do Gdańska, miał tam
jak w raju.
5.10.2005, dwa dni po śmierci mojej Mizi, dostałam bardzo smutną
wiadomość, Maksio w trakcie zabawy nagle upadł, przestał
oddychać... Niestety nie było już dla niego ratunku. Odszedł
nagle. Nie wiadomo dlaczego tak się stało.
Kociak nigdy nie sprawiał wrażenia chorego. Być może miał jakąś
ukrytą wadę, o której nikt nie wiedział.
Bardzo to smutne. Jego Pan strasznie przeżył to rozstanie...
Poniżej zdjęcie Maksiutka u jego Pana

Fotka pochodzi z
galerii
poświęconej Maksiowi, na
stronce
jego pana.
Więcej fotek sześcioraczków znajdziesz w ich
GALERII