.jpg)
3.10.2005 Mizia jak zwykle wyszła rano do ogródka.
Uwielbiała ogród, zachwycała się każdym kwiatkiem, każdym listkiem...
Zawsze trzymała się podwórka. Trzy dni wcześniej po raz pierwszy wyszła poza ogrodzenie, jednak cały czas była bliziutko.
Tego dnia również wyszła za siatkę i... już nie wróciła.
Koło południa szukaliśmy, wołaliśmy...
Po południu przyszedł sąsiad powiedzieć, że Mizia leży tuż koło
naszej siatki w trawie. Była martwa. Kompletnie żadnych obrażeń.
Najprawdopodobiej otruta.
Jeden z sąsiadów pozabijał nawet własne koty, więc... Jednak stu
procentowej pewności nie mam.
Mizia czuła się dobrze, od zabiegu sterylizacji minęło równo 5
miesięcy. Kotka się poprawiła. Nigdy przedtem nie wyglądała tak
dobrze. Futerko aż lśniło.
Straszna rozpacz... Niby to tylko zwierzę... ale
boli bardzo...
Również Kizia rozpaczała, widziała martwą siostrę, od razu
Kiziulę zabrałam do domu, wyrywała się, skakała na klamkę, żeby
wyjść do Mizi, strasznie krzyczała...
Do tej pory widać, jak bardzo brak jej siostry. Były ze sobą
bardzo zżyte.
Pozostają wspomnienia. Same dobre.

Mizia była kochanym kotem, bardzo wrażliwym, bardzo ambitnym i
bardzo mądrym
(jej siostra jest większym głuptasem, ale strasznie poczciwym i
słodkim).
Ufała nam bezgranicznie. Zgadzała się na wszystko o co się ją
poprosiło.
Nigdy nie zapomnę jak łykała tabletki, kładłam tabletkę na
dłoni, prosiłam Mizia zjedz... patrzyła mi w oczy i... zjadała
pigułę choćby była nie wiem jak wstrętna.
Wraz z odejściem Miziulki zrobiło się w domu bardzo pusto.
.jpg)