***
Oglądając moją stronkę
możecie pomyśleć, że mam kota na punkcie kotów... ciągle tylko
Kizia i Mizia...
Przed moimi kocimi bliźniaczkami miałam również inne kociszony-
Sofinetkę, Bimbusia, Filutka, Harnasia...
Teraz jednak postanowiłam dopieścić też temat psiaków. Psy
również towarzyszyły mi przez całe życie.
Jednak miałam z nimi także przykre doświadczenia niestety
Pierwszym moim psiaczkiem, był kundelek- Bobik, on powitał mnie
na tym świecie liżąc mnie w piętę
Przez cały okres wczesnego dzieciństwa nie odstępował mnie na
krok.
Zdechł gdy miałam 8 lat- miał lat 16. Pamiętam go jako mojego
opiekuna, takiego psiego anioła stróża.
Gdy miałam 3 latka przywieźliśmy z południa Polski drugiego psa-
owczarka podhalańskiego.
Bary był bardzo groźny. Gdy wyczuł słabszego od siebie zaraz się na niego
rzucał... Na mnie niestety też. Kiedy miałam 7 lat pogryzł mnie
bardzo (wisiał na łańcuchu, ja do niego podeszłam...).
Uratował mnie mój psi anioł stróż- Bobik, oczywiście. Zaczął
gryźć Barego w tylne łapy i udło mi się spod niego wyczołgać.
Bary ciapnął mnie jeszcze dwa razy. Czuł, że się go boję.
Żył 12 lat.
Potem nastały czasy Kantora, przekochany to był pies. Bardzo
duży, podobny do collie, tylko czarny z białą krawatką. Ideał,
nie pies...
%20(Kopiowanie).JPG)

Pod koniec życia Kantorka zawitał do nas nowy domownik-
kundelek- Puszek.
Śliczny podobny do szpica, tylko w różnych rudo- brązowych
odcieniach. Straszny piekiełek i złośnik.
Dla domowników najlepszy przyjaciel. Obcy go nie cierpieli... on
obcych zresztą też...
Puńcia kupiłam sobie na 18-ste urodziny. Był z nami lat 14.
.jpg)
%20(Kopiowanie).JPG)
%20(Kopiowanie).JPG)
Niżej już pod koniec życia, staruszek niewidomy
%20(Kopiowanie).JPG)
Gdy zdechł Kantor, przybył do naszej rodziny- Hektor. Też duży,
czarny kundel troszkę podobny do wyżła. Też kochany, poczciwy.
Jednak pod koniec życia zostawił mi pamiątkę- udryzł mnie mocno
w policzek, tak zupełnie bez sensu. Weterynarz stwierdził jakiś
rodzaj padaczki, pies był zwyczajnie chwilami nieświadomy tego
co robił
Puszek, nasz rozpieszczony pupilek od początku nie cierpiał
Hektora...
Szaleństwa z Heciem
%20(Kopiowanie).JPG)
%20(Kopiowanie).JPG)
%20(Kopiowanie).JPG)
%20(Kopiowanie).JPG)
%20(Kopiowanie).JPG)
%20(Kopiowanie).JPG)
Przeminęły czasy Hektora,
Puszka, teraz jest z nami Cola. Po raz pierwszy suczka.
Dostałam ją w prezencie w styczniu 2004 roku.
Jest śliczna- jej mama to collie, jej tata- owczarek niemiecki.
Cola jest czujna, świetnie pilnuje. Uroda i czujność, to jej
jedyne zalety...
Strasznie nieposłuszna, oporna na wszelkie wychowanie. Niszczy
wszystko co ma w zasięgu mordy i łap. Dziwną złośliwość można
dostrzec we wszystkim co robi.
Może to dlatego, ze jeszcze jest młoda. Jednak ma już 1,5
roku...
Nie ma na nią silnych... nawet grawitacja na nią nie działa,
cały czas skacze i się miota, nawet w upał
Zobaczymy co z Coli wyrośnie.

Tak wyglądała Cola jak
była mała
Cola uwielbia koty,
zarówno moje jak i sąsiedzkie...
.jpg)
Śliczna ta Colinka, ale
drańciuch...
.jpg)
***
Na zakończenie-
Niżej- ktoś podjada słoninkę
sikorkom- ten ktoś mieszkał z nami przez ponad rok.

jednak orzeszki lepsze...
%20(Kopiowanie).JPG)
dawnych wspomnień czar...

|